Handlowy cios Brukseli w Ukrainę. Restyrykcje pojawiły się w trudnym momencie

Unia przynajmniej na jakiś czas wraca do ceł i kwot importowych na ukraińskie produkty rolne sprzed rosyjskiej inwazji w lutym 2022 r. Restrykcje pojawiają się w wyjątkowo trudnej dla Kijowa fazie wojny.

Publikacja: 19.05.2025 04:32

Unia wraca do ceł i kwot importowych na ukraińskie produkty rolne sprzed rosyjskiej inwazji

Unia wraca do ceł i kwot importowych na ukraińskie produkty rolne sprzed rosyjskiej inwazji

Foto: Bloomberg

Gdy rosyjskie czołgi ruszyły na Ukrainę, Bruksela szeroko otworzyła rynek Unii Europejskiej dla ukraińskich producentów. To był element wsparcia dla kraju, który potrzebował i wciąż potrzebuje ogromnych środków na obronę. Nowe regulacje miały jednak być co roku przedłużane. Kolejna decyzja w tej sprawie musiałaby zapaść w unijnej centrali do 6 czerwca 2025 r. Ale nie zapadnie.

Czytaj więcej

Ukraińskie płody rolne płyną morzem do odbiorców. Maliny podbiły rynek USA

Jak ujawniło kilka mediów, w tym „Financial Times”, tego dnia warunki handlu między UE i Ukrainą wrócą do regulacji sprzed 2022 r. Obowiązywała wtedy tzw. pogłębiona i kompleksowa umowa o wolnym handlu (DCFTA). Przekłada się to w szczególności na znaczne pogorszenie warunków eksportu ukraińskich produktów rolnych, specjalności naszego wschodniego sąsiada. Bezcłowy eksport kukurydzy w skali rocznej spadnie na przykład z 47 mln ton do 650 tys. ton, drobiu z 57,1 tys. ton do 40 tys. ton, a cukru ze 109 tys. ton do 40,7 tys. ton. 

W przyszłości Ukraina ma zobowiązać się do przestrzegania unijnych norm produkcji

Na razie Komisja Europejska zakłada, że powrót do dawnego systemu nie będzie trwał dłużej niż do końca roku. Ma nadzieję, że do tego czasu uda się wynegocjować z Kijowem nową, bardziej korzystną dla Ukraińców wersję DCFTA. Rozmowy w tej sprawie mają się zacząć w najbliższych tygodniach. Dlatego na razie Bruksela odtworzyła poprzednie (sprzed 2022 r.), restrykcyjne bezcłowe kwoty odpowiadające siedmiu miesiącom wymiany między Unią a Ukrainą. Zakłada, że przed końcem roku uda się uzgodnić nowe zasady handlu w ramach DCFTA.

– To będzie jednak drastyczne pogorszenie warunków eksportu dla Ukraińców. Można było tego uniknąć. Należało uzgodnić stopniowe okresy przejściowe – mówi „Politico” szwedzka deputowana do Parlamentu Europejskiego z liberalnej grupy Renew Karin Karlsbro. 

Ukraińskie władze oceniają, że z powodu gorszych warunków dostępu do unijnego rynku kraj straci przynajmniej 3 mld euro dochodów z eksportu na ten rok. To dotkliwy cios, bo Kijów na gwałt potrzebuje dodatkowych środków na zakup broni i podtrzymania podstawowych funkcji państwa.

Po dojściu do władzy w USA Donalda Trumpa utrzymanie wsparcia wojskowego Ameryki dla Ukraińców staje pod znakiem zapytania. A Rosja, choć ponosi gigantyczny koszt w ludziach i sprzęcie, systematycznie posuwa się na froncie na zachód. 

Czytaj więcej

Spotkanie ministrów w Warszawie. Ukraina najważniejszym testem dla Europy

W Unii zwyciężyły jednak obawy rolników z takich krajów jak Francja czy Polska przed ich zdaniem nieuczciwą konkurencją ze strony Ukraińców. Miała ona doprowadzić do znaczącego załamania cen np. na cukier.

W ramach nowej wersji DCFTA Kijów ma zobowiązać się do przestrzegania unijnych norm jakości produktów. Zostanie także wprowadzona specjalna klauzula, która pozwoli na przywrócenie ochrony celnej w razie gwałtownego wzrostu eksportu na europejski rynek jakiegoś produktu z Ukrainy. 

Unia pozostaje najważniejszym (ok. 60 proc. wartości eksportu) rynkiem zbytu dla Ukrainy. Jednak w szczególności dzięki odblokowaniu we wrześniu zeszłego roku możliwości eksportu ukraińskich produktów rolnych poprzez Odessę i inne porty czarnomorskie produkty rolno-spożywcze Ukrainy zaczęły docierać w większej ilości do dalej położonych krajów Unii jak Hiszpania. A także do państw Bliskiego Wschodu i Azji Południowo-Wschodniej.

Dzięki temu wartość ukraińskiego eksportu wzrosła w minionym roku łącznie o 5,5 mld euro, do 41,7 mld euro. Otwarcie portów czarnomorskich, ale także blokada przejść granicznych w Polsce spowodowały, że – jak podaje Ośrodek Studiów Wschodnich – aż 95 proc. eksportu ukraińskiej pszenicy czy kukurydzy było wysyłane drogą morską, a nie lądową. Mimo wszystko łączna wartość ukraińskiego eksportu to wciąż mniej niż 61,7 mld euro, jakie przyniosła Ukraińcom sprzedaż za granicą w 2021 r., ostatnim roku przed pełnoskalową inwazją Rosji. 

Polski eksport do Ukrainy szybko rośnie. Ale nie korzystają z tego rolnicy

Z każdym rokiem deficyt ukraińskiego państwa w wymianie z Unią coraz bardziej się zresztą pogłębia. Nie tylko pogrążony w wojnie kraj nie jest w stanie produkować wielu towarów, ale sprowadza też z wolnej Europy coraz więcej produktów rolnych. Na tym w szczególności skorzystała Polska.

Czytaj więcej

Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona

Co prawda nasz kraj pozostaje największym rynkiem zbytu dla ukraińskich produktów, ale wzrostu tu nie widać. Inaczej z dynamiką polskiej sprzedaży do Ukrainy. Ta jest spektakularna. Od 2014 r. jej wartość wzrosła czterokrotnie, z 3,1 mld euro w 2014 do 11,8 mld euro dziesięć lat później. To już więcej, niż wynosi polska sprzedaż do Stanów Zjednoczonych czy Hiszpanii. Tyle że korzysta na tym przede wszystkim przemysł, a nie producenci rolni. 

Czy to, co zabiera jedną ręką, Unia przekaże drugą? Takie jest założenie. Wobec niepewności co do dalszych planów administracji Donalda Trumpa przywódcy największych krajów Unii (prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Friedrich Merz i premier Donald Tusk) razem z premierem Wielkiej Brytanii sir Keirem Starmerem zapewnili prezydenta Wołodymyra Zełenskiego o tym, że zjednoczona Europa będzie wspierała Kijów tak długo, jak to będzie konieczne. Do tej inicjatywy przyłączyła się większość pozostałych krajów Wspólnoty. Decyzje są podejmowane bezpośrednio między stolicami krajów członkowskich, bo w ramach unijnych instytucji wsparcie zapewne zostałoby zablokowane przez premierów Węgier Viktora Orbána i Słowacji Roberta Ficy. 

Jednocześnie kraje UE szykują się do nałożenia kolejnego, 18. już pakietu sankcji na Rosję. Decyzje mogą zapaść już w nadchodzący czwartek. Byłaby to odpowiedź na odmowę Kremla wprowadzenia przynajmniej 30-dniowego zawieszenia broni.

Sankcje mają obejmować ostateczne odcięcie rosyjskich banków od międzynarodowych rynków finansowych oraz wprowadzenie tzw. sankcji wtórnych: uderzających w kraje sprowadzające rosyjską ropę. Pojawił się też pomysł zamrożenia aktywów spółki, do której należy Nord Stream 2. Gazociąg co prawda nie działa, jednak taki krok zapewne odstraszyłby inne zagraniczne koncerny rozważające inwestycje w Rosji.  

Gdy rosyjskie czołgi ruszyły na Ukrainę, Bruksela szeroko otworzyła rynek Unii Europejskiej dla ukraińskich producentów. To był element wsparcia dla kraju, który potrzebował i wciąż potrzebuje ogromnych środków na obronę. Nowe regulacje miały jednak być co roku przedłużane. Kolejna decyzja w tej sprawie musiałaby zapaść w unijnej centrali do 6 czerwca 2025 r. Ale nie zapadnie.

Jak ujawniło kilka mediów, w tym „Financial Times”, tego dnia warunki handlu między UE i Ukrainą wrócą do regulacji sprzed 2022 r. Obowiązywała wtedy tzw. pogłębiona i kompleksowa umowa o wolnym handlu (DCFTA). Przekłada się to w szczególności na znaczne pogorszenie warunków eksportu ukraińskich produktów rolnych, specjalności naszego wschodniego sąsiada. Bezcłowy eksport kukurydzy w skali rocznej spadnie na przykład z 47 mln ton do 650 tys. ton, drobiu z 57,1 tys. ton do 40 tys. ton, a cukru ze 109 tys. ton do 40,7 tys. ton. 

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Polacy kupują z pomocą sztucznej inteligencji
Handel
Chiny nakładają cła antydumpingowe na tworzywa sztuczne z USA, UE, Japonii i Tajwanu
Handel
Prezydent Donald Trump ostrzega „Walmart”: Przełknijcie koszty ceł
Handel
Jacek Rutkowski po 22 latach przestaje być prezesem Amiki
Handel
Taliban dostarczy Putinowi owoce, przyprawy i dywany