Nastawienie konsumentów nie dziwi, a jest głównie efektem stopniowo wyhamowującej inflacji. Ogólnie rzecz biorąc, od kilku miesięcy obserwujemy spadkowy trend w zakresie dynamiki wzrostu cen – w marcu br. było to 2,1 proc. rok do roku, w lutym – 3,9 proc., a w styczniu – 4,8 proc. Ceny wzrastają, ale w coraz mniejszym stopniu, uważa dr Robert Orpych, Uniwersytet WSB Merito, powołując się na badanie indeks cen, jakie te uczelnie wykonują co miesiąc wraz z firmą UCE Research. – Fakt, że w kwietniu ceny (wzrost o 2,4 proc. r./r.) nie ukształtowały się zgodnie z tym trendem nie przesądza jeszcze w moim przekonaniu o wyhamowaniu tego trendu. Kluczowe będą kolejne pomiary w następnych miesiącach. Gdyby sytuacja powtórzyła się w kolejnym miesiącu, wtedy będzie można już mówić o odwróceniu trendu – dodaje.
Ekspert zauważa, że wzrost cen w pierwszym kwartale 2024 r. mieścił się w przedziale od 2,1 do 4,8 proc. – Zatem ostateczny odczyt na koniec kwietnia na poziomie 2,4 proc. mieści się w tym przedziale. Z drugiej strony poziom cen w kwietniu fluktuował bowiem w połowie miesiąca wzrost cen oszacowano na poziomie 3,2 proc. – dodaje.
Trudno powiedzieć, czy taki trend się utrzyma i czy, jeśli ceny zaczną znów rosnąc mocniej, konsumenci nie zmienia nastawienia. Wynika to z faktu, iż 1 kwietnia 2024 r. nastąpił powrót podstawowej, 5-proc. stawki VAT na wybrane produkty żywnościowe, co oczywiście nie pozostało bez wpływu na poziom cen na półkach sklepowych. I ceny wzrosły. W drugiej połowie miesiąca nastąpiło istotne wyhamowanie dynamiki, co jest spowodowane przede wszystkim bardzo dużą konkurencją na rynku spożywczym, a w niektórych przypadkach wręcz wojną cenową pomiędzy sieciami handlowymi, która to nasiliła się w ostatnim okresie.
W dekadę zniknie dwie trzecie e-sklepów
Na bardzo konkurencyjnym rynku sprzedaży internetowej już w pierwszym roku działalności znika 5 proc. podmiotów. Po dziesięciu latach nadal działa zaledwie 37 proc.
Niebawem znów może być drożej
- Dyskonty ponownie po świętach zaostrzyły walkę na ceny. Widać to było m.in. po ich zewnętrznej komunikacji, gdzie często był podnoszony argument, że nie będą podnosić cen o powracający VAT. I to w dużym stopniu się sprawdziło – oczywiście na korzyść konsumentów. Tyle tylko, że w mojej opinii ceny „chwilowo” i „sztucznie” zostały wyhamowane – mówi Robert Biegaj, ekspert rynku z Grupy Offerista. – Podwyżki będą najprawdopodobniej rozłożone w dłuższym czasie, przez co konsument albo w ogóle tego nie zauważy albo zauważy to z dużym opóźnieniem. Taki stan może potrwać nawet kilka miesięcy. I na dobre zacznie się już od maja. Finalnie ceny na pewno zostaną podniesione o ten VAT, bo sklepy – nawet te największe nie mogą do tego dokładać. A jeśli już to robią, to z pewnością kompensują sobie to w innym miejscu.
– Ten rok zapowiada się bardzo ciekawie, mamy mocne uderzenie popytu – zauważa ekonomista Marek Zuber, analityk rynków finansowych Akademii WSB. – W okresie od połowy 2022 do połowy 2023 roku mieliśmy do czynienia ze spadkiem realnych wynagrodzeń, więc możliwości zakupowe spadły. Było to odczuwalne w branży gastronomicznej, ponieważ gospodarstwa domowe ograniczyły wydatki w tym obszarze – dodaje w kontekście indeksu opracowywanego wspólnie z Pyszne.pl.