Wielkanoc mocno uderzy Polaków po kieszeni

Ceny rosną dwucyfrowo od początku roku, w przypadku zaś produktów kupowanych na Święta mogą być wyższe o 20 proc. A to nie koniec fali podwyżek.

Publikacja: 12.04.2022 21:00

Wielkanoc mocno uderzy Polaków po kieszeni

Foto: Adobe Stock

Inflacja rośnie od wielu miesięcy, ale dopiero od kilku widać w sklepach tak wysokie zwyżki cen, że nawet konsumenci o wyższych dochodach łapią się za kieszenie. Według badania UCE Research na podstawie analizy ponad 32 tys. cen detalicznych w marcu w sklepach było drożej o 15,6 proc. W lutym wzrost wyniósł 10 proc., a w styczniu aż 18 proc.

Obecnie wśród 12 kategorii zdrożały wszystkie, a najmocniej produkty tłuszczowe, o 53,8 proc., w tym oleje aż 68,6 proc. – Pandemia i lockdowny przerodziły się w czasowe zatrzymanie produkcji, generując braki towarowe i zakłócenia łańcuchów dostaw. Gdy sytuacja się poprawiła, część surowców była mniej dostępna niż wcześniej – mówi współautor badania Michał Pajdak z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu. – Na światowych giełdach zdrożały wszystkie surowce i towary, w tym ropa naftowa o 56 proc. rok do roku, przez co zdrożał transport. Do tego w lutym br. wybuchła wojna w Ukrainie, powodując nowe zawirowania na rynkach. Sankcje zmniejszyły dostępność rosyjskich surowców i wpłynęły na kolejne podwyżki cen.

Czytaj więcej

Katarzyna Kucharczyk: Czekają nas trudne lata

Nie tylko wojna

To nie koniec podwyżek, a zbliżające się Święta Wielkanocne według analizy Banku BNP Paribas będą droższe aż o 20 proc., nie tylko z powodu drogich olejów czy mięsa. – Za sprawą rekordowo wysokich cen zbóż, a także wojny w Ukrainie oraz rosnących kosztów nawozów, energii i pracy, ceny mąki mogą być o ok. 25 proc. wyższe, natomiast pieczywa o 25–30 proc. – uważa Magdalena Kowalewska, starszy analityk sektora Food & Agri Banku BNP Paribas. – Oczekujemy też około 30-proc. wzrostu cen cukru, w związku z tym zarówno za słodkie, jak i wytrawne wypieki trzeba będzie słono zapłacić.

– Tegoroczne Święta Wielkanocne będą inne niż w zeszłym roku, bowiem na początku 2021 roku gospodarki dopiero wychodziły z kryzysu związanego z pandemią Covid-19, a ceny pozostawały dość stabilne – twierdzi Adam Śmietanka, ekspert Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. – Takie czynniki, jak np. zwiększony popyt czy wojna w Ukrainie, powodują bardzo istotny wzrost cen produktów spożywczych na całym świecie.

Handlowcy oczywiście starają się na wiele sposobów ograniczyć tempo wzrostu cen, ale ich możliwości są w obecnych realiach mocno ograniczone. – Zwyżki cen energii, ale i surowców są tak wysokie, że firmy nie są w stanie wziąć na siebie podwyżek przy tak niskich marżach, na jakich pracują. Choć i tak ograniczają skalę wzrostu cen dla ostatecznego odbiorcy, czyli konsumenta – mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

Idą kolejne duże podwyżki

Drożyzna powoduje, że firmy sięgają po nowe narzędzia, które dodatkowo pomagają im zawalczyć o nowych klientów. Lider handlu detalicznego w Polsce idzie krok dalej z akcją „Tarcza Biedronki antyinflacyjna”. Firma zapowiada, że ceny najczęściej kupowanych produktów będą w jej sklepach najniższe na rynku, a dodatkowo do końca czerwca nie wzrosną. Biedronka zapowiada, że jeśli klient znajdzie ten sam lub porównywalny produkt w niższej regularnej cenie w sklepie konkurencyjnym, to zwróci mu różnicę.

– Gwarantujemy, że cena ponad 150 najważniejszych produktów nie zmieni się do czerwca. Wspomniane produkty mają również gwarancję najniższej ceny, która oznacza zwrot różnicy, jeżeli gdziekolwiek cena regularna porównywalnych produktów byłaby niższa – mówi Grzegorz Pytko, dyrektor handlowy w sieci Biedronka.

Można się spodziewać, że inne duże sieci szybko odpowiedzą na ten ruch, walka o ceny jest teraz zdecydowanym priorytetem. Jak już pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, to na tyle duży problem, że rząd chce nawet przedłużyć obowiązującą na razie do końca lipca obniżkę VAT na większość produktów spożywczych z 5 proc. do zera. – Gdyby VAT wrócił, ceny wzrosłyby znacznie mocniej niż owe 5 proc. Byłby to pretekst dla handlu, w obecnej sytuacji i przy tak wysokiej inflacji to za duże ryzyko – wyjaśnia nasze źródło zbliżone do rządu.

Ceny i tak pójdą w górę, a w maju spodziewać się można nawet 70 proc. droższego oleju, ale też mąki i mięsa.

Wzrost cen jest faktem, ale nie wynika to tylko z wojny w Ukrainie. Akurat efekt tego konfliktu w cenach zobaczymy pewnie za kilka miesięcy. To, co widzimy na rynku, to splot szeregu czynników od wzrostu cen nośników energii, ale także surowców czy kosztów pracy i zmian podatkowych – minimalny podatek dochodowy, składka zdrowotna. Rynek i konsumenci często odnoszą poziom cen do dyskontów, które są ważnym graczem. Ich siła w zakresie narzucania niskich cen wynika wprost z bardzo ograniczonej oferty produktów na półkach, jedynie po kilka w kategorii i jeszcze często marka własna. W efekcie sprzedają ich bardzo dużo, ale z wąskiego portfolio, co powoduje, że producenci często oferują im właśnie na nie ceny niższe niż innym sprzedawcom.

Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu

Piekarze apelują o interwencję

Producenci pieczywa alarmują, że za mąkę muszą już zapłacić o 30 proc. więcej niż miesiąc wcześniej. Tymczasem dopiero zaczniemy odczuwać efekty związane z wstrzymaniem eksportu zbóż z Ukrainy. Eksperci przewidują, że sytuacja będzie się pogarszać, a powrót do cen pszenicy sprzed wojny możliwy jest w 2024 r. – Cena mąki w skupie przekłada się na pieczywo. Producenci nie mają wyboru, muszą podnosić ceny chleba – mówi Waldemar Topolski, prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa. – Podjęliśmy działania skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi oraz innych decydentów z prośbą o rozpoczęcie dialogu i wdrożenie rozwiązań, które pomogą zapobiec fatalnej sytuacji dla branży – dodaje. Propozycje to choćby ograniczenie eksportu zbóż, aby na rynku nie zabrakło strategicznych surowców.

Czytaj więcej

Biedronka wprowadza własną tarczę. Stałe ceny popularnych produktów

Inflacja rośnie od wielu miesięcy, ale dopiero od kilku widać w sklepach tak wysokie zwyżki cen, że nawet konsumenci o wyższych dochodach łapią się za kieszenie. Według badania UCE Research na podstawie analizy ponad 32 tys. cen detalicznych w marcu w sklepach było drożej o 15,6 proc. W lutym wzrost wyniósł 10 proc., a w styczniu aż 18 proc.

Obecnie wśród 12 kategorii zdrożały wszystkie, a najmocniej produkty tłuszczowe, o 53,8 proc., w tym oleje aż 68,6 proc. – Pandemia i lockdowny przerodziły się w czasowe zatrzymanie produkcji, generując braki towarowe i zakłócenia łańcuchów dostaw. Gdy sytuacja się poprawiła, część surowców była mniej dostępna niż wcześniej – mówi współautor badania Michał Pajdak z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu. – Na światowych giełdach zdrożały wszystkie surowce i towary, w tym ropa naftowa o 56 proc. rok do roku, przez co zdrożał transport. Do tego w lutym br. wybuchła wojna w Ukrainie, powodując nowe zawirowania na rynkach. Sankcje zmniejszyły dostępność rosyjskich surowców i wpłynęły na kolejne podwyżki cen.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla
Handel
VAT uderzył, ceny rosną już mocniej niż w marcu
Handel
Francja: Shrinkflacja to oszustwo. Rząd z tym kończy
Handel
Biden chce uderzyć w Chiny. Wzywa do potrojenia ceł na metale
Handel
Pęka handel Chin z Rosją. Kreml po prośbie w Pekinie