JD to internetowa firma. Jingdong, dosłownie ??, po chińsku „stolica" i „wschód". W chińskiej prowincji Hebei, która otacza Pekin, mają zostać dokonane zmiany administracyjne i nowa aglomeracja obudowująca stolicę zostanie podzielona na trzy części: Jingbei (na północ od stolicy), Jingnan (na południe) i właśnie Jingdong (na wschód). Tłumaczenie nazwy wynika także ze specyfiki chińskiego internetu, który bazuje na transkrypcji nazywanej pinyin. Nazwy stron można wpisywać skrótami, korzystając jedynie z pierwszych liter wyrazów. Stąd JD to zapis w pinyin pierwotnej nazwy firmy, 360buy, pod którą funkcjonowała od 2007 do 2013 roku. Według niektórych Jingdong to także części imion założyciela, Liu Qiangdonga (??? ) i jego byłej dziewczyny, Luo Xiaojing (???).
Walka w sieci
Obecnie JD to jeden z głównych graczy na chińskim rynku e-handlu. Nie sprzedaje tyle, co Alibaba, ale wciąż pozostaje jedną z najważniejszych firm w tej branży. Rynek chiński jest wymagający i skomplikowany, oferuje ogromne możliwości wzrostu, zwłaszcza w branży mobilnej, ale brak odpowiedniej logistyki i konieczność ciągłej współpracy z administracją państwową czasami utrudniają dynamiczny rozwój.
Doskonale wie o tym Liu Qiangdong, założyciel JD. Nazywa się go także Richardem Liu. Od 2004 roku buduje swoje internetowe imperium, a dzięki debiutowi na amerykańskiej giełdzie w 2014 roku jego majątek wycenia się na ponad 6 mld dolarów. Liu daleko do skali bogactwa właściciela Alibaby, Jacka Ma, a jego firma nie jest tak potężna jak konkurent, ale wciąż JD się liczy. Ze względu na utrudnienia w logistyce, przedsiębiorstwo założyło własną sieć dostaw. Dwa lata temu było w stanie agresywnie konkurować z Alibabą, ale następnie konkurent uciekł poza obecny zasięg firmy Liu. Przez 9 lat działalności firma rosła w temipe 200 proc. rocznie.
Początki były inne
Richard Liu nie postawił od razu na biznes internetowy. W połowie lat 90. XX wieku po ukończeniu studiów socjologicznych i po nauczeniu się samemu programowania, otworzył restaurację. Po kilku miesiącach przedsięwzięcie okazało się kompletną klapą, a przyszły miliarder stracił wszystkie pieniądze, jakie pożyczył na rozwój biznesu od ojca. By spłacić długi, Liu pracował w japońskiej firmie i po dwóch latach był gotów na nowy start. W 1998 roku otworzył sklep z elektroniką w Zhongguancun, dzielnicy Pekinu znanej z nagromadzenia firm i sklepów związanych z nowymi technologiami. Tym razem pomysł chwycił i po 5 latach Liu kierował już 12 filiami i zarabiał ponad 10 mln juanów (ok. 1,63 mln dolarów).
Ten sam rok przyniósł szybko także załamanie na rynku. W Chinach wybuchła epidemia SARS i ludzie bali się wychodzić z domów. Liu mógł tylko patrzeć, jak zyski maleją do zera i w związku z tym wszystkie 12 oddziałów jego sklepu trzeba było szybko zamykać, żeby nie mnożyć długów. Nikt nie wiedział, ile potrwa zagrożenie chorobą, dlatego najlepszym rozwiązaniem stała się sprzedaż w internecie. Liu szybko nauczył się specyfiki biznesu online i w 2004 roku założył Jingdong Mall (czyli dom towarowy Jingdong).