Żaden powojenny epizod ożywienia gospodarczego (w USA – red.) nie umarł w łóżku ze starości. Wszystkie zostały zamordowane przez Rezerwę Federalną – powiedział pod koniec lat 90. XX w. ekonomista Rudiger Dornbusch. To spostrzeżenie wiąże się bezpośrednio z innym Miltona Friedmana: że polityka pieniężna oddziałuje na gospodarkę z długim i zmiennym opóźnieniem.
Z tego powodu banki centralne, próbując schłodzić przegrzane gospodarki i stłumić związaną z tym inflację, często przesadzają, wywołując recesję. Nic dziwnego, że gdy w marcu 2022 r. Rezerwa Federalna, czyli amerykański bank centralny, ostro wzięła się do walki z wystrzałem inflacji, który wcześniej uważała za zjawisko przejściowe, wywołane pandemicznymi zaburzeniami, nastąpił wysyp prognoz, że największej gospodarce świata grozi recesja.
Czytaj więcej
Złoty znalazł się w tym roku w gronie walut, które najwięcej zyskały wobec dolara. Umacniały się też m.in. real brazylijski, frank szwajcarski, funt i euro.
Fed nie był zresztą odosobniony: minione dwa lata były okresem bezprecedensowego pod względem koordynacji i skali cyklu zacieśniania polityki pieniężnej, co musiało poskutkować falą pesymizmu w ocenie perspektyw globalnej gospodarki. I choć, jak dotąd, był on nieuzasadniony, w pewnej mierze panuje nadal.
Zadziwiająca witalność
U progu 2023 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozował, że aktywność w światowej gospodarce (mierzona realnym PKB) wzrośnie o 2,7 proc. po zwyżce o 3,5 proc. rok wcześniej (choć wtedy wydawało się, że punkt startowy jest niżej) i skoku o 6 proc. w 2021 r.