Oba związki wezwały do strajku powszechnego w centralnych regionach kraju i do przerwania pracy przez pracowników sektora publicznego w całych Włoszech. W najbliższych 2 tygodniach planują dalsze protesty regionalne. W Rzymie do głównej demonstracji doszło na Piazza del Popolo w centrum stolicy. Protestowano także w Mediolanie, Florencji, w portowych Genui i Livorno. Na 8 godzin przerwali pracę nauczyciele, pracownicy sektora ochrony zdrowia, taksówkarze, pocztowcy, w wielu miastach sklepikarze, pracownicy przemysłu ciężkiego. Transport stanąl tytlko an 4 godzin, samoloty latały normalnie.
Związki zarzucają rządowi, że nie robi dość, aby chronić ludzi pracy i emerytów przed pogarszaniem się poziomu życia, gdy ceny stale rosną. Ich zdaniem, rząd zmniejsza wydatki na kluczowe sektory: ochronę zdrowia, oświatę i przemysł, a przeznacza pieniądze na zdobywanie głosów na wybory do Parlamentu Europejskiego w przyszłym roku — Meloni, ludzie są głodni — głosił jeden z transparentów na rzymskim placu.
Przyjęty już nowy budżet na 2024 r. zakłada obniżenie kosztów pracowniczych, zwolnienie ze składek na ubezpieczenie, obniżkę podatków, pomoc 24 mld euro dla rodzin i firm. Sama premier Giorgia Meloni zapewniała dziennikarzy, że budżet jest „‚bardzo poważny i realistyczny, nie marnuje środków, ale skupia je na głównych priorytetach”. Rząd przeznaczył m.in. 15,7 mld euro na ochronę siły nabywczej rodzin, przedłużył niższy podatek od rocznych zarobków 35 tys. euro (co będzie kosztować 10 mld euro), zwolnił ze składek samotne matki z co najmniej 2 dzieci, przewiduje bezpłatny żłobek dla drugiego dziecka, stawkę 23 proc. podatku CIT zamiast 25 proc. od dochodów 28 tys. euro rocznie.
Rynki finansowe zarzucają rządowi, że zbyt wolno zmniejsza dług i deficyty. Premier Meloni zwiększyła prognozę deficytu budżetowego w 2024 r. do 4,3 proc. PKB z 3,7 proc. To wywołało natychmiast skok kosztów kredytów.