Dyplomaci, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita”, zgadzają się, że 11. pakiet sankcji nie będzie spektakularny, bo najważniejsze decyzje zapadły wcześniej. — Może nawet lepiej byłoby nie nazywać tego pakietem sankcyjnym — zastanawia się jeden z nich. Więcej tam będzie łatania dziur w starych zakazach, niż nowych zakazów. Na pewno w pakiecie nie będzie zakazu importu diamentów, któremu ciągle sprzeciwia się Belgia. Ale Bruksela sygnalizuje zgodę, pod warunkiem, że import diamentów z Rosji będzie monitorowany.

Czytaj więcej

Jak wytropić rosyjskie diamenty? Powstanie system śledzenia

Problem jest Antwerpia, gdzie 30 tysięcy miejsc pracy jest powiązanych z sektorem obróbki diamentów. Przedstawiciele tej branży przekonują, że zakaz importu do UE, nawet jeśli towarzyszą im USA, Kanada i Wielka Brytania, nie przyniesie szkody Rosji, która będzie wysyłała cenne kamienie np. do Indii czy Arabii Saudyjskiej. A stamtąd, już po obróbce, i tak będą one trafiały na Zachód, który jest głównym odbiorcą diamentów. Problem polega na tym, że o ile surowe diamenty rosyjskie łatwo jest odróżnić od innych, to już te obrobione są nie do zidentyfikowania wyłącznie na podstawie oceny wizualnej. Dlatego Belgia proponuje po pierwsze, zakaz importu rosyjskich diamentów w wymiarze globalnym. A po drugie, system ich certyfikowania umożliwiający zidentyfikowanie obrobionych diamentów rosyjskich. Nie jest to niemożliwe, bo Zachód ma doświadczenie w monitorowaniu tego rynku. W przeszłości z sukcesem wprowadził tzw. proces Kimberley, który umożliwia identyfikowanie „krwawych diamentów”, czyli kamieni pochodzących z miejsc, gdzie wydobycie jest powiązane z konfliktami zbrojnymi. Ale to dotyczy tylko kamieni nieoszlifowanych, teraz zadaniem miałoby być śledzenie ich już po obróbce.

Wyzwaniem w negocjacjach 11. pakietu sankcji jest także opór Węgier. Tym razem Budapeszt podnosi kwestię ukraińskiej czarnej listy, czyli wykazu firm, które nazwano sponsorami wojny. Jest tam pięć firm greckich, cztery chińskie, cztery francuskie, trzy amerykańskie i jedna brytyjska, a także węgierski bank OTP. Budapeszt już zablokował z tego powodu kolejną transze 0,5 mld euro na refinansowanie pomocy wojskowej państw członkowskiej dla Ukrainy, teraz grozi blokowaniem sankcji.

Anna Słojewska z Brukseli