Pszczoły i motyle stają się ważne dla UE

Komisja Europejska próbuje zatrzymać utratę bioróżnorodności w Unii. Niektóre państwa obawiają się kosztów gospodarczych.

Publikacja: 17.05.2023 03:00

Francję (na zdjęciu) trapią gigantyczne susze, zaś Niemcy i Belgia padły w 2021 roku ofiarą potężnej

Francję (na zdjęciu) trapią gigantyczne susze, zaś Niemcy i Belgia padły w 2021 roku ofiarą potężnej powodzi

Foto: JOEL SAGET / AFP

Dwa kluczowe dla bioróżnorodności akty prawne o odbudowie zasobów przyrodniczych i o pestycydach są właśnie na ostatniej prostej negocjacji między unijną Radą (państwami członkowskimi) i Parlamentem Europejskim. I zaczęły nagle budzić wiele emocji, głównie z powodu obaw o skutki gospodarcze tych przepisów, w tym wyższe koszty dla rolników i w konsekwencji dla konsumentów. Polska jest w gronie państw, które mają problem z tą propozycją, choć – jak słyszymy z polskich źródeł dyplomatycznych – skoro negocjacje trwają, to nie ma jeszcze decyzji o tym, jak zagłosujemy.

W przeszłości oficjalne stanowisko rządu mówiło o tym, że cele z zakresu ochrony i odbudowy zasobów przyrodniczych „nie mogą być traktowane jako nadrzędne w stosunku do potrzeb rozwoju społeczno-gospodarczego, w tym zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego obywateli i energetycznego dla Polski, które są priorytetowe, w obliczu trwającego wciąż konfliktu zbrojnego w Ukrainie”.

Pierwszy z dyskutowanych aktów prawnych przewiduje: zwiększenie odsetka gruntów rolnych z elementami krajobrazu o wysokiej różnorodności, zwiększenie liczebności pospolitych ptaków oraz motyli, zwiększenie zasobów węgla organicznego w glebach mineralnych, odbudowę gleb organicznych użytkowanych rolniczo poprzez m.in. ponowne nawodnienie osuszonych torfowisk, zwiększenie liczebności motyli na obszarach trawiastych, odbudowę morskich typów siedlisk i gatunków, występujących w tych typach siedlisk w odniesieniu do co najmniej 30 proc. obszarów każdej grupy typów siedlisk, których stan nie jest dobry.

Nie będzie więcej obszarów chronionych

Generalnie celem jest zwiększenie obszarów bioróżnorodnych, ale nie poprzez zwiększanie obszarów chronionych. – Często w dyskusji o tym akcie prawnym słyszymy zarzuty, które nie mają nic wspólnego z jego treścią. Jednym z nich jest właśnie teza o zwiększaniu obszarów chronionych. To nieprawda, to nie ma być Natura 2000 – mówi „Rzeczpospolitej” Virginijus Sinkevicius, komisarz UE ds. środowiska.

I wskazuje, że rozporządzenie zawiera różne instrumenty zwiększania bioróżnorodności i każdy kraj wybiera właściwe dla swojej specyfiki i sam decyduje, jak je wprowadzać. Do 2027 roku państwa musiałyby przedstawić plan, ale on nie podlegałby akceptacji czy odrzuceniu przez Komisję Europejską. Potrzebny byłby do wspólnej oceny wszystkich państw, czy ich skumulowane wysiłki faktycznie doprowadzą do koniecznej zmiany w europejskiej przyrodzie. Pierwsze instrumenty musiałyby zostać wprowadzone w życie do 2030 roku, kolejne do 2040 roku i następne do 2050 roku. Jak podkreśla Sinkevicijus, to nie jest radykalna zmiana, bo wiele działań i tak jest już podejmowanych, jak choćby zazielenianie miast.

To nie jest ekstrawagancja

Komisja podkreśla, że ochrona bioróżnorodności i budowa ekosystemów to nie jest ekologiczna ekstrawagancja. Nie chodzi o to, żeby było więcej drzew, motyli czy pszczół dla samego faktu ich podziwiania. Bioróżorodność jest kluczowa dla walki ze zmianą klimatu – np. poprzez zatrzymywanie węgla w glebie. I jest też warunkiem utrzymania działalności gospodarczej, w tym produkcji żywności.

Według ostatniego raportu Światowego Forum Gospodarczego połowa globalnej gospodarki jest zagrożona z powodu utraty bioróżnorodności. Dlatego Komisja tak bardzo zwalcza argument, że proponowane prawo, w połączeniu innym zmierzającym do ograniczenia używania pestycydów, zagrozi bezpieczeństwu żywnościowemu. Ma być wręcz przeciwnie: lepsze gleby, zapylanie (połowa plonów w UE potrzebuje pszczół), naturalne nawodnienie – to wszystko jest warunkiem utrzymania produkcji żywności w następnych dekadach.

Susze i powodzie

– Sprawa jest pilna. Hiszpania już ogłasza katastrofalne susze i uchwala 6 mld euro na walkę z jej skutkami. Trzeba zrobić wszystko, żeby ograniczać takie zagrożenia w przyszłości – mówi Sinkevicius.

Komisja Europejska przypomina też o tragicznych powodziach w Belgii i Niemczech w 2021 roku. Według raportu opublikowanego właśnie przez koncern ubezpieczeniowy Allianz ich skala była nieporównanie większa niż jakichkolwiek powodzi na tym terenie w ciągu ostatnich kilkuset latach. Co gorsza, prawdopodobieństwo wystąpienia podobnej katastrofy w ciągu najbliższych dekad wynosi prawie 100 proc.

Dwa kluczowe dla bioróżnorodności akty prawne o odbudowie zasobów przyrodniczych i o pestycydach są właśnie na ostatniej prostej negocjacji między unijną Radą (państwami członkowskimi) i Parlamentem Europejskim. I zaczęły nagle budzić wiele emocji, głównie z powodu obaw o skutki gospodarcze tych przepisów, w tym wyższe koszty dla rolników i w konsekwencji dla konsumentów. Polska jest w gronie państw, które mają problem z tą propozycją, choć – jak słyszymy z polskich źródeł dyplomatycznych – skoro negocjacje trwają, to nie ma jeszcze decyzji o tym, jak zagłosujemy.

Pozostało 85% artykułu
Gospodarka
Nacjonalizacja po rosyjsku: oskarżyć, posadzić, zagrabić
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Amerykański kredyt 20 mld dol. dla Ukrainy spłaci Putin
Gospodarka
Polacy mają dość klimatycznych radykałów
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Jak pogodzić Europejski Zielony Ład z konkurencyjnością gospodarki?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Gospodarka
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację