Jaki był ten rok dla gospodarki? Ekonomiści się mylili, dlatego mieli rację

Mijający rok przejdzie do historii jako okres najwyższej od ćwierćwiecza inflacji i bezprecedensowych podwyżek stóp procentowych. Gospodarka wykazała jednak dużą odporność na szoki.

Publikacja: 29.12.2022 21:00

Jaki był ten rok dla gospodarki? Ekonomiści się mylili, dlatego mieli rację

Foto: Bloomberg

Po omacku – taki tytuł nosił raport z prognozami na 2022 r. ekonomistów z PKO BP. Autorzy podkreślali, że do swoich przewidywań mają dużo mniejsze przekonanie niż rok wcześniej do prognoz na 2021 r., choć wtedy ogromny wpływ na gospodarkę miała mocno nieprzewidywalna pandemia. O tym, że u progu 2022 r. niepewność była większa niż zwykle, pisali też inni ekonomiści. Zwracali uwagę m.in. na przyspieszającą już wtedy inflację. Nie było wiadomo, jak wpłynie ona na procesy w gospodarce. Na to nakładał się jeszcze zwiększony od pandemii interwencjonizm w polityce ekonomicznej. Ekonomiści mieli świadomość, że decyzje rządu, choćby te dotyczące tarczy antyinflacyjnej, będą wpływały na sytuację w gospodarce, a jednocześnie są nieprzewidywalne. Wojna w Ukrainie dodała kolejną warstwę niepewności, unieważniając wszelkie formułowane wcześniej prognozy.

Iluzja prosperity

Mimo to oceniając przez pryzmat produktu krajowego brutto najpopularniejszej miary aktywności w gospodarce, 2022 r. okazał się niemal dokładnie taki, jak ekonomiści oczekiwali u jego progu.

Czytaj więcej

Rekordowy wkład Niemiec do budżetu UE. Najbardziej korzysta Polska

W ankiecie „Rzeczpospolitej” z grudnia 2021 r. ponad 20 zespołów analitycznych prognozowało przeciętnie, że PKB Polski zwiększy się w 2022 r. o 4,5 proc. Wedle obecnych szacunków zwyżka wyniosła nawet nieco więcej. To oznacza, że wyniki polskiej gospodarki zdecydowanie przebiły prognozy formułowane już po wybuchu wojny w Ukrainie i związanym z nią szoku energetycznym. Wtedy bowiem wśród ekonomistów dominowały oczekiwania, że wzrost PKB wyniesie około 3,5 proc.

– Ten paradoks wiąże się z dużo wyższym punktem startowym. Zrewidowane przez GUS dane pokazały bowiem, że na przełomie 2021 i 2022 roku gospodarka rosła znacznie szybciej niż pierwotnie sądzono, a przez to skala przegrzania gospodarki okazała się wyższa. Na początku mijającego roku wzrost PKB sięgał około 8,5 proc. rok do roku, a dopiero ostre hamowanie w kolejnych kwartałach – już po wybuchu wojny w Ukrainie – sprowadziło dynamikę PKB do znacznie niższych poziomów – tłumaczy Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.

Choć dobry wynik gospodarki w całym 2022 r. to w pewnym sensie statystyczna iluzja, część analityków podkreśla, że polska gospodarka ponownie dowiodła swojej witalności. – Sektor realny okazał się nadzwyczaj odporny na szok podażowy na rynku energii. Nawet dla nas, czyli zespołu, który od dawna mówił o odporności polskiej gospodarki na różnego rodzaju negatywne szoki, było to zaskoczenie – mówi Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

Pożyczony wzrost

Rzut oka na strukturę wzrostu PKB potwierdza, że ekonomiści trafili z prognozami trochę przez przypadek. W grudniu 2021 r. przeciętnie zakładali, że inwestycje zwiększą się w 2022 r. o ponad 7 proc., a konsumpcja prywatna o około 4,5 proc. Teraz wydaje się, że zwyżki obu tych kluczowych składowych PKB wyniosły około 3 proc. Ważnym motorem wzrostu PKB okazała się kumulacja zapasów, która zwykle jest trzeciorzędnym źródłem popytu w gospodarce. Był to przejaw sprowokowanej przez pandemię zmiany w filozofii zarządzania stanami magazynowymi, ale też przyspieszającej inflacji.

Czytaj więcej

Inflacja i sezon grzewczy dobiją psychicznie Polaków

W I kwartale 2022 r. przyrost „rzeczowych środków obrotowych” dodał do rocznej zwyżki PKB aż 6,7 pkt proc. To wynik bezprecedensowy. W kolejnych dwóch kwartałach ten wkład sięgał 2 pkt proc. Ekonomiści w tym kontekście mówią, że wzrost PKB w 2022 r. był pożyczony z przyszłości. Jest kwestią czasu, gdy zapasy w firmach okażą się nadmierne i będzie trzeba je uszczuplać, co będzie obniżało dynamikę PKB. To, że nie nastąpiło to do tej pory, jest jedną z największych niespodzianek mijającego roku, która częściowo może być konsekwencją wojny tuż za wschodnią granicą, która wywołała nową falę zaburzeń w łańcuchach dostaw. – Byłem zaskoczony tak dużym przyrostem zapasów i wkładem tego czynnika do wzrostu PKB w 2022 r. Ex post łatwo wytłumaczyć, dlaczego firmy tak postępowały. Ale nie zakładałem takiej zwinności polskich przedsiębiorstw – mówił podczas noworocznej debaty „Parkietu” Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.

Przepracowana RPP

Słabość inwestycji wytłumaczyć można niepewnością, która pojawiła się po wybuchu wojny. Wyhamowanie wzrostu konsumpcji to zaś bezpośrednia konsekwencja tego, z czego 2022 r. zostanie zapamiętany: wystrzału inflacji.

W 2021 r. wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) rósł średnio w tempie 5,1 proc. rok do roku. Sytuacja na rynku surowców energetycznych i rolnych sprawiała, że ekonomiści powszechnie spodziewali się, że inflacja jeszcze przyspieszy. Na przełomie lat przeciętnie oczekiwali średniorocznego wzrostu CPI w 2022 r. o 7,6 proc. W kwietniu, już po wybuchu wojny i wdrożeniu tarczy antyinflacyjnej, prognozy zwiastowały średnioroczną inflację na poziomie 10,4 proc. Ostatecznie rok zakończy się wynikiem powyżej 14 proc., przy czym w październiku wzrost CPI zbliżył się do 18 proc.

Szokujące były przede wszystkim zwyżki cen opału, dochodzące do 170 proc. rok do roku. To następstwo wstrzymania importu rosyjskiego węgla, a później też gazu. Ale wojna w Ukrainie nie tłumaczy wszystkiego. – W oczywisty sposób wzrost cen nośników energii podbił wskaźnik CPI i doprowadził ostatecznie do efektów drugiej rundy, a więc do rozlania się szoku cenowego na inne kategorie towarów i usług. Jednak kluczowym czynnikiem, który na to pozwolił, był bardzo silny wzrost popytu krajowego na przełomie 2021 i 2022 r. Przy tak rozgrzanej gospodarce szok energetyczny padł na sprzyjający grunt i utrwalił się – tłumaczy Piotr Kalisz, odnosząc się do łatwości, z jaką firmy przerzucały rosnące koszty na swoich odbiorców.

Konsekwencją zaskakująco szybkiego wzrostu cen było to, że zupełnie inaczej, niż ekonomiści oczekiwali na przełomie lat, potoczyło się zacieśnianie polityki pieniężnej. RPP cykl podwyżek stóp procentowych rozpoczęła w październiku 2021 r. W styczniu, już po trzech podwyżkach, które doprowadziły stopę referencyjną NBP do 1,75 proc., ankietowani przez „Rzeczpospolitą” analitycy przeciętnie przewidywali, że cykl zakończy się w II kwartale 2022 r. Główna stopa NBP miała wtedy wynosić 3,5 proc. Tymczasem w październiku, gdy RPP zdecydowała się na pauzę w zacieśnianiu polityki pieniężnej, stopa ta po 11 z rzędu podwyżkach doszła do 6,75 proc. Wyżej była ostatnio w 2002 r., czyli jeszcze przed wstąpieniem Polski do UE.

Po omacku – taki tytuł nosił raport z prognozami na 2022 r. ekonomistów z PKO BP. Autorzy podkreślali, że do swoich przewidywań mają dużo mniejsze przekonanie niż rok wcześniej do prognoz na 2021 r., choć wtedy ogromny wpływ na gospodarkę miała mocno nieprzewidywalna pandemia. O tym, że u progu 2022 r. niepewność była większa niż zwykle, pisali też inni ekonomiści. Zwracali uwagę m.in. na przyspieszającą już wtedy inflację. Nie było wiadomo, jak wpłynie ona na procesy w gospodarce. Na to nakładał się jeszcze zwiększony od pandemii interwencjonizm w polityce ekonomicznej. Ekonomiści mieli świadomość, że decyzje rządu, choćby te dotyczące tarczy antyinflacyjnej, będą wpływały na sytuację w gospodarce, a jednocześnie są nieprzewidywalne. Wojna w Ukrainie dodała kolejną warstwę niepewności, unieważniając wszelkie formułowane wcześniej prognozy.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
OECD: lekka poprawa prognozy dla Europy i świata
Gospodarka
Europa mniej atrakcyjna w 2023 r. dla inwestycji zagranicznych
Gospodarka
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Gospodarka
Agencja S&P Global krytycznie o polityce finansowej Węgier
Gospodarka
20 lat Polski w Unii Europejskiej – i co dalej? Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił