Balcerowicz: Polska od bonanzy do bankructwa

Kurek z unijnymi pieniędzmi zostanie odkręcony, jak zmieni się rządy na praworządne – uważa prof. Leszek Balcerowicz, twórca Forum Obywatelskiego Rozwoju, były wicepremier, minister finansów i szef Narodowego Banku Polskiego.

Publikacja: 27.10.2022 22:00

Balcerowicz: Polska od bonanzy do bankructwa

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Jaka jest obecna sytuacja gospodarcza Polski?

Przypomina dynamikę gospodarczą w latach 70. Za czasów Gierka przez pierwszych pięć–sześć lat mieliśmy bonanzę. Ona była na kredyt. Potem przyszło płacenie ceny, czyli załamanie. Staliśmy się w gruncie rzeczy bankrutem. W 1989 r., odpowiadając za gospodarkę w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, jako jeden z priorytetów przyjąłem redukcję długu zagranicznego, to się udało, o połowę.

Tu mamy podobną dynamikę, bo PiS skorzystał z bardzo dobrej koniunktury w pierwszych latach swoich rządów, ale jego rządy polegały na stopniowym niszczeniu czynników wzrostu: to nacjonalizowanie gospodarki, zwiększanie wydatków budżetu, ale nie inwestycje, a jak inwestycje, to takie jak kanał elbląski, prawdopodobnie chybione. To było głównie zwiększanie wydatków socjalnych, które mogą być popularne, ale nie napędzają na dłuższą metę gospodarki.

Teraz – to widać w prognozach gospodarczych Polski – będziemy jednym z krajów, gdzie wzrost najbardziej spadnie. Widać to w inflacji. Ona w części wynika z czynników zewnętrznych, ale nie tylko, bo w Polsce jest wyjątkowo na tle OECD wysoka, a prognozy dostępne pokazują, że w przyszłym roku inflacja powinna być niższa, ale będzie jedną z najwyższych w Europie.

Czytaj więcej

Czarne wizje i minorowe nastroje. Złe prognozy dla gospodarki

Mamy bonanzę, jak za Gierka?

Inne mechanizmy, natomiast podobna dynamika. Najpierw bonanza, a potem zapłata, która niestety nadchodzi, polega na tym, że oni zwiększali wydatki, a jednocześnie stopniowo osłabiali gospodarkę, nadwyrężając jej główny silnik, to znaczy rynkową gospodarkę. Przy pogarszającej się sytuacji zewnętrznej na świecie to doprowadzi w najbliższym roku do bardzo wyraźnego spowolnienia gospodarki.

Rządy, które, mam nadzieję, zmienią się pod koniec przyszłego roku, zastaną bardzo ważne zadanie wyprowadzenia nas z bardzo poważnej sytuacji fiskalnej i naprawy silnika gospodarczego, tak żeby polska gospodarka nadal nadganiała Zachód.

Co zrobić, by inflacja nie była tak wysoka?

Inflacja, szybki wzrost cen, 17–18 proc. rocznie zawsze ma to samo źródło – masa pieniądza trafiającego na rynek rośnie zbyt szybko w stosunku do masy towaru trafiającego na rynek i nie da się sprawić, że nagle podaż towaru wzrośnie, więc trzeba działać głównie po stronie nadmiernego wzrostu masy pieniądza trafiającego na rynek i tu środki są znane. Jeżeli jest bardzo duży deficyt, a taki jest, który powoduje, że mamy duży wzrost wydatków, to trzeba ten deficyt poprzez głównie wzrost wydatków ograniczyć. W każdej gospodarce rynkowej przypada ogromna rola bankowi centralnemu, która polega na podwyżkach stóp procentowych – co stało się, ale niestety z opóźnieniem – no i zobaczmy, czy te podwyżki stóp są wystarczające, żeby zahamować inflację.

Stopy trzeba jeszcze podnosić?

Chciałbym zobaczyć wiarygodne prognozy inflacji ze strony NBP i innych ośrodków, żeby móc bardziej definitywnie się wypowiadać. U nas najważniejsza część masy pieniądza to jest to, co pochodzi z banku, czyli kredyt. To nie jest gotówka. Masa kredytu zaczyna bardzo wyraźnie spadać nie tylko wskutek podwyżki stóp procentowych, ale także z powodu tzw. wakacji kredytowych. To bardzo uderzyło zarówno w banki, jak i dynamikę kredytów, co też przyczynia się do spadku dochodu w przyszłym roku, dochodu narodowego. Więc trzeba oceniać te wszystkie czynniki, zarówno zamierzone, jak i niezamierzone, żeby móc się wypowiedzieć, co trzeba zmienić w polityce gospodarczej, w tym NBP, czy nadal podwyższać stopy, czy nie.

Jedno jest pewne – przy tak rozrzutnych finansach publicznych, jakie do tej pory mamy, bank centralny musiałby podwyższać stopy procentowe, nadwyrężając też kredyt. Proszę na jeszcze jedno zwrócić uwagę – kurs złotego się liczy. Złoty się osłabia, drożeją towary i w Polsce się on osłabia bardziej np. niż w Czechach, choć wyniki gospodarcze wydają się podobne. O co tu chodzi? O wiarygodność. Jeżeli wiarygodność rządzących jest niska, to zaufanie do waluty krajowej spada.

Złoty jest bardzo słaby, a rząd próbował walczyć z inflacją poprzez obligacje państwowe. Jak pan to ocenia?

Emisja obligacji skarbowych to jest zapychanie dziury budżetowej przez zaciąganie pożyczek, to nie jest walka z inflacją, to jest jak gdyby finansowanie rozrzutności.

Jeżeli chodzi o rozrzutność państwa – pan uważa, że należałoby ograniczyć pewne programy socjalne, np. 500+? A może zlikwidować ten program?

Wskutek rządów PiS Polska w ramach krajów OECD, gdzie mieliśmy relację wydatków i podatków poniżej średniej, przeszła do sytuacji, gdy jesteśmy powyżej i przy słabnącym wzroście. To nie poprawa, to ruch w złym kierunku. Absolutnie niezbędne jest ograniczenie deficytu. Przedmiotem wyboru będzie to, na ile się to będzie robiło wskutek podwyżki podatków, a na ile wskutek obniżania określonych wydatków.

Bez środków z  KPO albo też w ogóle bez środków z przyszłej perspektywy budżetowej Polska sobie poradzi? Kurek z pieniędzmi unijnymi przez łamanie praworządności może dla Polski zostać przykręcony.

Ale będzie odkręcony, jak się zmienią rządy na praworządne. Pieniądze z Unii z całą pewnością pomogą, ale nie zastąpią reform, które my musimy robić.

Gospodarka
Antyrosyjskie sankcje Joe Bidena nie do ruszenia? Jakie pole manewru ma Donald Trump
Gospodarka
Kolejne sankcje USA. Na liście elektrownia atomowa na Ukrainie
Gospodarka
Polski rząd interweniuje w sprawie chipów. „Bez urzędniczego bla, bla”
Gospodarka
Prasa: cła Donalda Trumpa zagrożą 300 tys. miejsc pracy w Niemczech
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Gospodarka
Mosbacher: Polska jest liderem, czas by UE to zrozumiała
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego