Warszawska Giełda Papierów Wartościowych podsumowała wyniki oferty publicznej swoich pięcioletnich obligacji, zakończonej w poniedziałek. Popyt na papiery przekroczył 100 mln zł i był wyższy niż wartość emisji – 75 mln zł. W takiej sytuacji GPW – jak już sygnalizowała „Rz" – przeprowadzi proporcjonalną redukcję zapisów. Zgłoszenia złożone przez każ-dego z 1,78 tys. inwestorów zostaną zmniejszone o 25 proc. – Emisja udowodniła, że inwestorzy są gotowi na lokowanie swoich oszczędności w wysokiej jakości instrumenty dłużne – cieszył się prezes giełdy Ludwik Sobolewski.
Obligacjami GPW handlować będzie można od 20 lutego. Płynność papierów była jednym z argumentów, którymi oferujący zachęcali Polaków do tej nietypowej formy inwestycji.
Zdaniem części maklerów z płynnością papierów może być jednak problem. GPW płacić będzie kupon wyliczany według stawki WIBOR 6M powiększonej o marżę 117 pkt bazowych (obecnie niespełna 6,2 proc.) w okresach półrocznych. – Część inwestorów może myśleć o spieniężeniu papierów, szczególnie jeżeli zauważy, że lokaty czy inne produkty oszczędnościowe pozwalają zarobić więcej. Do tego dochodzą wydatki związane z opłatą za rachunek maklerski po upływie rocznego okresu promocji – wyjaśnia jeden z brokerów.
Na utworzonej przez GPW platformie do obrotu instrumentami dłużnymi miesięczna liczba transakcji oscyluje wokół 2,5 tys. Teoretycznie zapotrzebowanie na papiery giełdy zgłaszać mogą instytucje, które w grudniowej ofercie zgłosiły popyt przekraczający pięciokrotnie wartość sprzedawanej transzy. Tyle tylko, że od debiutu papierów giełdy na rynku hurtowym Catalyst na początku stycznia nie dokonano nimi żadnej transakcji. – Trudno też oczekiwać, że duże fundusze będą zainteresowane małymi pakietami sprzedawanymi przez drobnych inwestorów – mówią maklerzy.