Nasza giełda już zdążyła przyzwyczaić inwestorów do tego, że często idzie pod prąd. Tak było również dziś. Na innych rynkach wyraźnie dominował kolor czerwony. Pretekstów do spadków nie brakowało. Niepokojąco wypadła m.in. grudniowa sprzedaż detaliczna w Niemczech, która zamiast wzrosnąć – mocno spadła. W efekcie indeksy na zachodnich parkietach w kolejnych godzinach sesji osuwały się coraz niżej. Po południu DAX tracił ponad 2 proc. Nastrojów nie poprawiło otwarcie sesji na Wall Street. Sprzedający mieli tam bowiem wyraźną przewagę. Na starcie notowań Dow Jones stracił 1,2 proc., a S&P500 obniżył się o 1,17 proc. Ponad 1 proc. pod kreską piątkową sesję rozpoczął też Nasdaq. W przypadku USA trudno jednak uzasadniać spadki słabymi danymi makro. Te, które napłynęły po południu w większości okazały się nieco lepsze od prognoz. Indeks aktywności sektora wytwórczego w rejonie Chicago spadł wprawie w styczniu do 59,6 pkt z 60,8 pkt w poprzednim miesiącu, ale spodziewano się odczytu jeszcze gorszego – na poziomie 59 pkt. Z kolei indeks poziomu optymizmu wśród amerykańskich konsumentów spadł w styczniu do 81,2 pkt z 82,5 pkt zanotowanych w grudniu, ale analitycy spodziewali się spadku do 81 pkt.
Tymczasem nasza giełda przez cały dzień pozostawała zaskakująco odporna na tę globalną wyprzedaż na rynkach. W pierwszej połowie sesji zmiany indeksów oscylowały wokół zera. Z kolei w ostatnich godzinach handlu wyraźnie zaczęła dominować strona kupująca. Na finiszu sesji WIG wzrósł o 0,82 proc., a WIG20 zyskał 0,86 proc. do 2355,89 pkt. Cieszy fakt, że wzrosty zostały potwierdzone stosunkowo wysokimi obrotami. Ich wartość przekroczyła 1 mld zł. Największym zainteresowaniem cieszyły się tradycyjnie PKO BP, PZU, KGHM oraz Pekao.
Dziś przypadał dzień wyceny aktywów OFE na potrzeby późniejszego przekazania części środków do ZUS. Niewykluczone, że w lutym wreszcie zobaczymy odbicie po słabym styczniu (indeksy były pod presją z uwagi na podaż akcji ze strony OFE). A co nas czeka w najbliższym tygodniu? - Atmosfera na rynkach wschodzących wciąż pozostaje napięta, co może odbić się m.in. na zachowaniu naszej giełdy oraz złotego – ostrzega Filip Zakościelny, analityk Deutsche Banku. Z kolei Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM podkreśla, że ruszył długi sezon wyników kwartalnych i inwestorzy zajmują pozycje przed publikacjami. - Na świecie nie mijają echa ograniczenia skupu aktywów przed FED – dodaje.