Choć gigantyczna kwota nie rozkłada się równo na wszystkich maklerów, średnio na jednego przypadło 164,5 tys. dol. bonusów czyli prawie pół miliona złotych. Oznacza to skok o nawet 15 proc. w stosunku do 2012 r. – wynika z danych biura Rewidenta Stanu Nowy Jork Thomasa Di Napoli. Nie uwzględniając inflacji to trzeci najlepszy rok pod względem premii w ciągu ostatnich 28 lat.

Skok wypłacanych premii to, zdaniem stanowego rewidenta, przede wszystkim efekt opóźniania wypłat premii przez instytucje finansowe. W ramach programów motywacyjnych rozkładają one wypłatę premii, tak by najlepsi pracownicy dostawali lwią część w kolejnych latach tak, by po zainkasowaniu bonusu nie opuszczali firmy.

- Choć zyski były niższe niż rok wcześniej, 2013 r. był dla branży dobry, pomimo wysokich kosztów prawnych ugód i wysokiego poziomu stóp procentowych. Wall Street wciąż pokazuje żywotnośc, w okresie zmieniających się regulacji rynkowych – powiedział Thomas P. DiNapoli.

Kryzys finansowy wymusił zmiany zasad funkcjonowania rynku. Instytucje finansowe są obecnie zobowiązane do utrzymywanie wyższego poziomu rezerw, zwiększyły się też wymogi dotyczące przejrzystości ich działania oraz poziomu ryzyka, jaki mogą akceptować. Ograniczono również zakres handlu na własny rachunek, jaki mogą prowadzić.

Kumulacja bonusów to też zasługa kilkuletniej hossy na amerykańskiej giełdzie. Branża przez ostatnie pięć lat wykazywała zyski. Trzy lata w tym okresie zakończyły się trzema najlepszymi wynikami w historii branży.