23 maja 2014 r., kiedy S&P500 bił rekord wszechczasów kursy akcji zaledwie około 20 spośród 500 notowanych w tym wskaźniku spółek osiągnęły 52-tygodniowe szczyty. To najgorszy rezultat w tym roku.
Kiedy wolumen i szerokość rynku kurczą się , a kursy rosną jest to sygnał ostrzegawczy poprzedzający spadki, jak to miało miejsce w przeszłości, wskazują analizy Sundial Capital Research. Hayes Miller, współzarządzający aktywami o wartości 57 miliardów dolarów w Baring Asset Management, twierdzi, iż sceptycyzm świadczy o braku zaufania inwestorów do rajdu kreowanego przez Rezerwę Federalną skupującą z rynku obligacje skarbowe i hipoteczne by wesprzeć koniunkturę w największej gospodarce świata.
- Szerokość rynku wskazuje, że zbliżamy się do szczytu - twierdzi Miller. Jego zdaniem to nie jest dobry moment by kupować akcje po obecnych cenach. - Wszyscy wiemy, że inwestorzy są zachęcani do podejmowania ryzyka przez bank centralny, który sprawia, że bezpieczniejsze opcje są bardzo nieatrakcyjne - dodaje zarządzający Baring Asset Management.
W tym kwartale z funduszy inwestycyjnych i ETF inwestujących w akcje amerykańskich spółek odpłynęło 1,2 miliarda dolarów, a do funduszy obligacji napłynęło 34 mld dolarów, wynika z danych Bloomberga i Investment Company Institute. Ta różnica może się w obecnym kwartale okazać największa od września 2012 r.
Drobni gracze inwestujący za pośrednictwem funduszy akcje zaczęli ponownie kupować dopiero w 2013 r. po tym jak Standard&Poor's500 ponaddwukrotnie zwiększył swoją wartość od dołka z 2009 r. Po wycofaniu z funduszy 260 miliardów dolarów w okresie wcześniejszych czterech lat w 2013 r. rzucili oni na rynek akcji 150 miliardów dolarów.