Wywołało to spadek cen jego akcji nawet o 4,5 proc. oraz kursów innych firm z branży, bo oświadczenie Orange oznacza, że wyniszczająca konkurencja będzie tam trwać.

Wojnę cenową wywołało pojawienie się w styczniu 2012 r. taniego operatora komórkowego Free z grupy Illiad. Czwarty operator na rynku (obok Orange, Bouygues Telecom i SFR) zatruł życie rywalom. We Francji zaczęło się więc głośno mówić o koniecznej konsolidacji. Minister gospodarki Arnaud Montebourg mówił ostatnio, że rząd, który ma 27-proc. udział w Orange, chce zmniejszyć liczbę operatorów do trzech.

W kwietniu grupie Bouygues nie udało się jednak odkupić SFR od grupy Vivendi – operator trafił do Numericable. W maju Orange oficjalnie poinformował, że zastanawia się nad rolą, jak mógłby odegrać w procesie konsolidacji. Podobno rozmawiał nieformalnie z trzecim we Francji operatorem  Bouygues Telecom. Teraz jednak ogłosił, że choć badał możliwości udziału w konsolidacji rynku, uznał, że nie może w tym uczestniczyć, bo „nie ma po temu warunków". Rozmowy skończyły się, bo po prostu Bouygues zażądał za dużo za swój dział łączności.

„Dotychczasowe status quo utrzyma się przynajmniej na kilka miesięcy" – napisał w nocie analityk Stephane Beyazian z  firmy Raymond James.