GPW zostaje przy mnożniku 20 zł

Rynek terminowy będzie funkcjonował według obecnych zasad.

Publikacja: 07.10.2014 11:37

Grzegorz Zawada, wiceprezes GPW ds. strategii i rozwoju

Grzegorz Zawada, wiceprezes GPW ds. strategii i rozwoju

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Praca na warszawskiej giełdzie wre. Świadczyć o tym może tempo, w jakim zarząd GPW podejmuje kluczowe decyzje. Najpierw zdecydowano o powrocie do starego zestawu indeksów giełdowych. Później giełda poinformowała, że w tej chwili jest jej nie po drodze z Wiedniem. Nowy tydzień przyniósł kolejne rozstrzygnięcia. Tym razem dotyczą one rynku kontraktów terminowych na WIG20.

Kilka czynników

Zarząd GPW zdecydował, że na rynku terminowym utrzymany zostanie status quo. Oznacza to, że inwestorzy nadal będą handlować kontraktami na WIG20 z mnożnikiem 20 zł. Nie będzie powrotu do mnożnika 10 zł, czego domagali się niektórzy.

– Wybraliśmy kilka zmiennych, które pomogły nam zdecydować o przyszłości mnożnika 20 zł: średni dzienny wolumen obrotu, współczynnik DLR (stosunek wartości obrotów kontraktami do wartości obrotów instrumentu bazowego), relację wolumenu obrotów do zmienności czy liczbę otwartych pozycji – mówi Grzegorz Zawada, wiceprezes GPW. – We wrześniu zauważyliśmy istotną poprawę tych parametrów. Spotkaliśmy się również w gronie ekspertów rynkowych zasiadających w Komitecie ds. Rynku Instrumentów Pochodnych, który także zarekomendował pozostawienie mnożnika 20 zł. Przeprowadziliśmy też szeroko zakrojone rozmowy z kilkudziesięcioma przedstawicielami rynku zarówno w Polsce, jak i za granicą – wyjaśnia Zawada.

Kontrakty na WIG20 z mnożnikiem 10 zł funkcjonowały na naszym rynku do czerwca tego roku. Wtedy jednak, po reformie zapoczątkowanej przez byłego prezesa GPW Adama Maciejewskiego, na rynku zostały jedynie futures z dwukrotnie większym mnożnikiem (zadebiutowały na GPW we wrześniu 2013 r.). Zmiana ta od początku budziła wiele kontrowersji w środowisku maklerskim, które domagało się utrzymania „starych" kontraktów dłużej.

Obawiano się spadku przychodów z tytułu obrotami futures (jeden „nowy" kontrakt odpowiada bowiem dwóm „starym"), a także odwrócenia się inwestorów indywidualnych od rynku terminowego. Większy mnożnik to co prawda możliwość zarabiania nawet przy najmniejszych wahaniach cen, jednak wiąże się on również z dwukrotnie większym depozytem zabezpieczającym, który jest niezbędny przy inwestycji w instrumenty pochodne.

Mniejsze zło

Zmiana zarządu giełdy spowodowała jednak, że odżyły nadzieje na powrót do starego układu. Okazały się one jednak płonne.

– Mnożnik 10 zł został wprowadzony przy zdecydowanym sprzeciwie większości rynku. Inwestorzy musieli się jednak odnaleźć w nowej rzeczywistości i cześć z nich już zdążyła się przyzwyczaić do kontraktów z większym mnożnikiem. Nowy zarząd GPW stanął więc przed trudnym zadaniem. Trzeba było wybrać mniejsze zło. To, co jednak jest najważniejsze dla inwestorów, to stabilność i ta myśl przyświecała zarządowi GPW przy podejmowaniu decyzji – ocenia Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.tychmanowicz@rp.pl

Praca na warszawskiej giełdzie wre. Świadczyć o tym może tempo, w jakim zarząd GPW podejmuje kluczowe decyzje. Najpierw zdecydowano o powrocie do starego zestawu indeksów giełdowych. Później giełda poinformowała, że w tej chwili jest jej nie po drodze z Wiedniem. Nowy tydzień przyniósł kolejne rozstrzygnięcia. Tym razem dotyczą one rynku kontraktów terminowych na WIG20.

Kilka czynników

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Giełda
Dzień rekordów na GPW. WIG20 od początku roku zyskał już 30 proc.
Giełda
Na GPW znów wiosna
Giełda
Krajowy rynek w oczekiwaniu na decyzję RPP
Giełda
Ciężki początek sesji nad Wisłą
Giełda
Debiuty lekko odbiły. Ale na optymizm za wcześnie
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem