Praca na warszawskiej giełdzie wre. Świadczyć o tym może tempo, w jakim zarząd GPW podejmuje kluczowe decyzje. Najpierw zdecydowano o powrocie do starego zestawu indeksów giełdowych. Później giełda poinformowała, że w tej chwili jest jej nie po drodze z Wiedniem. Nowy tydzień przyniósł kolejne rozstrzygnięcia. Tym razem dotyczą one rynku kontraktów terminowych na WIG20.
Kilka czynników
Zarząd GPW zdecydował, że na rynku terminowym utrzymany zostanie status quo. Oznacza to, że inwestorzy nadal będą handlować kontraktami na WIG20 z mnożnikiem 20 zł. Nie będzie powrotu do mnożnika 10 zł, czego domagali się niektórzy.
– Wybraliśmy kilka zmiennych, które pomogły nam zdecydować o przyszłości mnożnika 20 zł: średni dzienny wolumen obrotu, współczynnik DLR (stosunek wartości obrotów kontraktami do wartości obrotów instrumentu bazowego), relację wolumenu obrotów do zmienności czy liczbę otwartych pozycji – mówi Grzegorz Zawada, wiceprezes GPW. – We wrześniu zauważyliśmy istotną poprawę tych parametrów. Spotkaliśmy się również w gronie ekspertów rynkowych zasiadających w Komitecie ds. Rynku Instrumentów Pochodnych, który także zarekomendował pozostawienie mnożnika 20 zł. Przeprowadziliśmy też szeroko zakrojone rozmowy z kilkudziesięcioma przedstawicielami rynku zarówno w Polsce, jak i za granicą – wyjaśnia Zawada.
Kontrakty na WIG20 z mnożnikiem 10 zł funkcjonowały na naszym rynku do czerwca tego roku. Wtedy jednak, po reformie zapoczątkowanej przez byłego prezesa GPW Adama Maciejewskiego, na rynku zostały jedynie futures z dwukrotnie większym mnożnikiem (zadebiutowały na GPW we wrześniu 2013 r.). Zmiana ta od początku budziła wiele kontrowersji w środowisku maklerskim, które domagało się utrzymania „starych" kontraktów dłużej.
Obawiano się spadku przychodów z tytułu obrotami futures (jeden „nowy" kontrakt odpowiada bowiem dwóm „starym"), a także odwrócenia się inwestorów indywidualnych od rynku terminowego. Większy mnożnik to co prawda możliwość zarabiania nawet przy najmniejszych wahaniach cen, jednak wiąże się on również z dwukrotnie większym depozytem zabezpieczającym, który jest niezbędny przy inwestycji w instrumenty pochodne.