Euronext operujący giełdami w Amsterdamie, Brukseli, Dublinie, Lizbonie i Paryżu podwyższył proponowaną cenę ze 145 do 158 koron za akcję, co daje wycenę giełdy norweskiej ok. 6,79 mld koron (691 mln euro). Akcje Oslo Bors zyskały 2,58 proc. do 159 koron, do ceny wyższej od proponowanej, co zdaniem inwestorów może wskazywać, że Amerykanie dający dotąd po 152 korony za akcję mogą zaproponować więcej.
Prezes Euronextu, Stéphane Boujnah twierdzi, że jego oferta daje „jasne i większe korzyści” od amerykańskiej, ale szefowa Oslo Bors, Bente Landsnes powiedziała agencji Reutera, że nadal popiera ofertę Nasdaq, która ma poparcie największego udziałowca giełdy, banku Den Norske Bank.
- Przeprowadziliśmy staranną ocenę, kto będzie lepszym właścicielem i pozostajemy przy tym stanowisku. Nie mieliśmy żadnych dalszych kontaktów z Euronextem po udzieleniu przez naszą rade nadzorczą poparcia dla oferty Nasdaq - powiedziała.
Boujnah przyleciał w poniedziałek 11 lutego do Oslo, aby szukać większego poparcia dla swej oferty, która jego zdaniem ma już nieodwołalne poparcie 50,5 proc. udziałowców Oslo Bors, licząc też 5,3 proc. należące do Euronextu. - Chcemy zrobić z Oslo Bors lidera w regionie Skandynawii, chcemy by rosła - powiedział na spotkaniu z dziennikarzami.
Euronext przedłużył ważność swej oferty o 4 tygodnie do 11 marca, Boujnah podkreślił na konferencji prasowej, że 38 proc. akcjonariuszy Oslo Bors przedłużyło do grudnia 2019 swe poparcie dla oferty operatora europejskiego.
Niezależnie od tego, kto w końcu wygra, decyzję o przejęciu giełdy będą musiały zatwierdzić resort finansów i urząd nadzoru Finanstilsynet.