Od rana na światowych rynkach panowało osłabienie. Nastroje inwestorów skupiały się na oczekiwaniu na publikację sprawozdania z czerwcowego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Uwagi inwestorów niespecjalnie zwróciły dane makroekonomiczne. Gracze giełdowi nie zareagowali na niemiecką dynamikę inflacji HICP, która w czerwcu przybrała wartość ujemną na poziomie -0,2 proc. miesiąc do miesiąca. Wpływu na rynek nie wywarł również odczyt amerykańskiego bilansu handlu zagranicznego, który wyniósł -48,68 mld dol. Wall Street startowała w okolicach zera i przez pierwszą część sesji inwestorzy nie mogli się zdecydować, w którą stronę pójść, a indeksy świeciły to na czerwono to na zielono.

W końcu jednak przeważyła strona podażowa. Spadki pogłębiła publikacja "minutes" z czerwcowego posiedzenia Fedu, z której wynika, że kilku członków FOMC wyraziło opinie, że dalsze wsparcie monetarne byłoby prawdopodobnie konieczne aby zapewnić satysfakcjonujący poziom wzrostu zatrudniania oraz aby zapewnić stopę inflacji na poziomie zgodnym z celem Fedu. Tylko cztery osoby wspomniały o ilościowym luzowaniu polityki pieniężnej w swoich indywidualnych prognozach, z czego dwie opowiedziały się za tym, a dwie uznały, że należałoby to rozważyć. Prawie wszyscy członkowie FOMC byli zdania, że niepewność co do dalszego wzrostu gospodarczego w USA oraz sytuacji na amerykańskim rynku pracy jest wyjątkowo wysoka. Wszystko wskazuje więc na to, że nie zanosi się na QE3 czyli trzecią rundę ilościowego luzowania polityki pieniężnej.

Pod sam koniec sesji nastąpiło jeszcze niewielkie odbicie, lecz Wall Street zakończyła dzień niewielkimi ale jednak spadkami.

Indeks blue chipów Dow Jones zniżkował 0,39 proc., technologiczny Nasdaq spadł 0,49 proc., a indeks szerokiego rynku w samej końcówce wybronił się przed stratą i zatrzymał się dokładnie w miejscu wczorajszego finiszu.