Inwestorzy w Warszawie przystępowali do poniedziałkowych notowań z dużymi nadziejami. Mimo że w piątek ich majątki stopniały średnio o prawie 0,7 proc. (WIG 20 stracił aż 1,02 proc.) to pozytywny finał sesji za oceanem, gdzie indeks S&P zyskał kolejne 0,54 proc. i przebił poziom 1500 pkt., pozwalał oczekiwać, że zła passa się odwróci. Sygnałem stopniowej poprawy sentymentu do polskich aktywów mogło być również powstrzymanie deprecjacji złotego. Nasz pieniądz w piątek wreszcie zaczął zyskiwać na wartości po długiej serii spadków.

Początek notowań okazał się jednak gorzką pigułką. Na otwarciu WIG 20 zniżkował o 0,31 proc. do 2534,4 pkt. WIG tracił 0,18 proc. do 47529,91 pkt. Tak jak w ostatnich dniach, znacznie lepiej prezentowały się indeksy mniejszych firm. sWIG80 po kwadransie był na niewielkim plusie. Z dużych spółek najsłabiej, tracąc ponad 1 proc., prezentowały się KGHM, PKN Orlen czy Pekao. Jeszcze więcej, bo 3,45 proc., tracił Boryszew. 2 proc. zarabiali właściciele Asseco Poland a 0,5 proc. udziałowcy PGE. Z mniejszych firm inwestorzy z dużą uwagą przyglądali się Biotonowi, który w piątek przed zamknięciem poinformował o zakończeniu współpracy z Actavisem. Kurs zniżkował wówczas o 25 proc. W poniedziałek rano papiery wciąż kosztowały po 0,06 zł a wartość obrotów po kilkunastu minutach przekraczała już 5,2 mln zł. Na całym rynku obroty ledwo dobijały do 40 mln zł.

Na innych parkietach europejskich poniedziałek zaczął się bardzo spokojnie. Giełdy niemiecka, francuska i brytyjska poruszały się wokół piątkowych zamknięć. Liczba rosnących i tracących parkietów była zbliżona. Najlepsza, zyskując 0,4 proc., była giełda w Helsinkach. Stawkę, nie po raz pierwszy w ostatnich dniach, zamykała nasza GPW.

Kolejne godziny notowań na naszym kontynencie nie zwiastują większych emocji. Dopiero po południu gdy na rynek trafią doniesienia z USA o grudniowych zamówieniach na dobra trwałe (bez środków transportu) i indeksie podpisanych umów zakupu domów, można oczekiwać większych zmian (jeśli prognozy okażą się nierafione).

Na rynku walutowym tydzień zaczął się od lekkich spadków złotego. Euro kosztowało 4,18 zł czyli 0,22 proc. więcej niż w piątek. Frank drożał o 0,33 proc. do 3,3530 zł a dolar amerykański o 0,35 proc. do 3,1110 zł.