Podażowa presja na warszawskim parkiecie utrzymywała się od samego rana. Nic w tym dziwnego. S&P500 stracił we wtorek 0,85 proc., a w środę Nikkei 225 spadł o 1,3 proc. WIG20 zaczął więc ostatnią sesję od luki i zniżki o 0,8 proc. Sesyjne minimum wyniosło 2107 pkt, a więc przecena zatrzymała się nad wsparciem 2100 pkt, wyznaczonym przez poprzedni szczyt hossy. A skoro bariery cenowe są bronione, tak jak nakazał podręcznik do analizy technicznej, to można zachować spokój. Pułap 2100 pkt, a następnie 2000 pkt (okrągły poziom wzmocniony średnią 50-sesyjną) to najbliższe wsparcia. Wtorkowe maksimum 2154 pkt jest natomiast oporem.
W środę największym ciężarem w portfelu dużych spółek była KGHM. Akcje miedziowego giganta potaniały o 5,6 proc. To efekt zniżkujących cen miedzi. Na drugim biegunie były Allegro, JSW, PGE i PZU, ale skala ich zwyżek nie przekraczała 0,4 proc., więc trudno mówić o wyjściu indeksu nad kreskę. Zwłaszcza, że na dużo większym minusie sesję kończyło 10 z 20 spółek.
Pod presją podażową, ale mniejszą niż WIG20, były mWIG40 i sWIG80. Ten ostatni przez pierwszą część sesji utrzymywał się nawet na plusie. Ostatecznie indeks średnich spółek spadł o 0,45 proc. do 4607,8 pkt, a małych o 0,4 proc. do 20 283 pkt. Biorąc pod uwagę fakt, że oba te wskaźniki ustanawiały we wtorek nowe szczyty hossy, środowy ruch należy traktować w kategoriach naturalnego schłodzenia. Ono się oczywiście nie wszystkim udzieliło. Data Walk i 11 bit studios zyskały po ponad 4 proc. i były najsilniejszymi podmiotami w mWIG40. Na drugim biegunie były Wirtualna Polska i Bank Millennium ze stratami przekraczającymi 3 proc. W gronie maluchów najsilniejszy był Erbud, którego akcje podrożały o 8,6 proc. do 63 zł, choć w porywach cena sięgała 67 zł. Najsłabszym maluchem był ML System ze stratą 6,5 proc.
Spadki nie ominęły też małego parkietu. NCIndex spadał w porywach o 2,5 proc. do 471 pkt. To najniższy poziom od końca grudnia. Na rynku trwa trend spadkowy.
Gdy my kończyliśmy sesję, Wall Street dopiero startowała. S&P500 tracił wówczas 1,1 proc. i był blisko dołka korekty sprzed tygodnia. Z kolei Nasdaq spadał o 0,8 proc., a na jego wykresie w szerszym ujęciu czasowym widać podwójny szczyt przy 14 000 pkt. Z punktu widzenia analizy technicznej Wall Street zaczyna lekko straszyć. Gorzej, gdyby sprawdziła się teoria o kanarkowej roli bitcoina. Jeśli jest on pierwszym, który sygnalizuje stan poważnego zagrożenia, to taki sygnał w środę wysłał. Kurs spadał w porywach do 30 100 dol., a kapitalizacja całego rynku uszczupliła się o 25 proc. do 1,5 bln dol.