Jego akcje w Oslo traciły aż ponad 11 proc., ostatecznie zniwelowały stratę.
Zarejestrowany na Bermudach Frontline zajmuje się głównie transportem ropy. W 2008 r. miał flotę 82 jednostek i zamówione 18 dalszych. Rynek zbiornikowców miał jednak trudne ostatnie lata z powodu nadpodaży. Firma Friedriksena podzieliła się na dwie części i zrezygnowała w 2011 r. z kupna nowych drogich statków.
Zapaść rynku trwała dłużej od przewidywań, Norwegowie uprzedzili w maju, że czeka ich restrukturyzacja długu. „Mimo poprawy w III kw. sytuacja jest trudna: dług i raty za leasing wynoszą na 30 czerwca 1,031 mld dol." – podała spółka.
W II kw. poniosła stratę netto 78 mln dol. wobec 120 mln rok temu, ale analitycy liczyli na 30 mln. Frontline musiał odpisać 56 mln na mniejsze od spodziewanych przychody z części statków.
– Jest bardzo możliwe, że restrukturyzacja długu będzie bolesna dla udziałowców. Można się spodziewać obniżenia ich udziałów czy zamiany części długu na kapitał akcyjny – ocenił analityk Ole Stenhagen z banku SEB i zalecił sprzedaż akcji. Liczy, że Fredriksen, jeden z najbogatszych ludzi świata, odegra dużą rolę w sanacji spółki, tak jak poprzednim razem.