Po ośmiu z rzędach sesjach na minusie w piątek Warszawa błyszczała na tle innych parkietów i dynamicznie zyskiwała na wartości.
Spokojny początek piątkowej sesji na GPW pozwolił inwestorom złapać nieco oddechu po długiej, trwającej od ośmiu dni serii spadków. Ich skala nie była co prawda duża i dodatkowo towarzyszyły im niewielkie obroty. Inwestorom na otwarciu sprzyjały kolejne rekordy pobite w czwartek przez giełdę nowojorską oraz solidne, piątkowe zwyżki na giełdach azjatyckich. Kolor zielony, którym w pierwszych minutach notowań świeciły główne indeksy w Warszawie, szybko zmienił się jednak na czerwony. Inwestorzy pozbywali się akcji polskich spółek, mimo że opublikowane o godz. 10.00 dane o PKB w III kwartale wypadły daleko lepiej od oczekiwanych. Okazało się, że nasza gospodarka w tym okresie, zamiast tak jak oczekiwali analitycy powiększyć się o 2,8 proc., wzrosła aż o 3,3 proc. (w skali rocznej). W II kwartale tempo zwyżki wynosiło 3,5 proc. Negatywnie na postawę inwestorów na naszym parkiecie wpływały spadki na giełdach zachodnioeuropejskich, których nie były w stanie powstrzymać nawet dane o PKB w strefie euro. Podobnie jak w przypadku polskiego PKB, wypadły powyżej prognoz analityków, którzy oczekiwali 0,1-proc. zwyżki (w porównaniu z II kwartałem). Tymczasem zmiana wyniosła 0,2 proc. W skali rocznej gospodarka unijna powiększyła się o 0,8 proc. zamiast spodziewanych 0,7 proc.
Kolejne godziny piątkowych notowań w Warszawie minęły pod znakiem mikrowahań indeksów w okolicach czwartkowych zamknięć. Podobnie zachowywały się też giełdy zachodnioeuropejskie. Sytuacja zmieniła się po południu. Nasi gracze nadzwyczaj emocjonalnie zareagowali na informacje zza oceanu dotyczące październikowej sprzedaży detalicznej, która w porównaniu z wrześniem wzrosła o 0,3 proc. zamiast oczekiwanych 0,2 proc. Z kolei Indeks Uniwersytetu Michigan w listopadzie (dane wstępne) wzrósł do aż 89,4 pkt. z 86,9 pkt. miesiąc temu. Analitycy zakładali zwyżkę do 87,5 pkt. Polska giełda ruszyła gwałtownie w górę choć na Zachodzie informacje zza oceanu nie wywołały większej reakcji. Podobnie sesja w Nowym Jorku zaczęła się dość „grzecznie" w okolicach czwartkowych zamknięć.
Popyt na polskie akcje nie wygasł już do końca sesji. Koncentrował się na największych spółkach co sugeruje, że stał za nim zagraniczny kapitał. Na finiszu WIG rósł o 0,68 proc. do 53176,98 pkt. a WIG20 o 1,05 proc., do 2418,40 pkt. Znacznie słabiej radziły sobie średnie firmy. WIG50 stracił w piątek 0,39 proc., do 3096,54 pkt. Zwyżkom towarzyszyły niższe niż dzień wcześniej obroty co wskazuje na ich korekcyjny charakter. Wyniosły 820 mln zł.
Koncentrowały się na KGHM (130 mln zł), który potaniał o 1,1 proc. z powodu słabszych wyników za III kwartał. Z dużych firm najgorzej wypadło przecenione o 5,8 proc. JSW. 2,6 proc. stracili też właściciele LPP. Najwięcej powodów do zadowolenia (zmiana kursu o 6,4 proc) mieli z kolei właściciele Eurocashu. W czołówce drożejących firm były też banki. Pekao podrożało o 3,6 proc. , BZ WBK o 3,3 proc. a PKO BP o 3 proc. Sporo okazji do zarobku można też było znaleźć wśród mniejszych firm. Zdecydowanie wyróżniało się Orco (podrożało o 54,8 proc.), które pochwaliło się, że kupiło cztery projekty deweloperskie w Czechach za 44 mln euro. Z kolei Integer, który w III kwartale pogłębił stratę po sześciu miesiącach, potaniał o 6,6 proc.