WIG20 rozpoczął środowe notowania 3 pkt powyżej wtorkowego zamknięcia (czyli od 2119 pkt), ale po kwadransie handlu indeks spadał jednak do 2109 pkt. Wahania na starcie wtorkowej sesji były efektem mieszanych nastrojów na rynkach zagranicznych. O ile sesja w Japonii zakończyła się zwyżką Nikkei 225 o 1,9 proc., to chiński Hang Seng stracił 0,4 proc., a amerykański S&P500 spadł o symboliczne 0,1 proc. Mieszane nastroje panowały też od rana na rynkach europejskich. O ile łotewski OMX Riga zyskiwał na starcie 0,6 proc., to CAC40 i rosyjski RTS traciły odpowiednio 0,3 proc. i 1,2 proc.
Do godziny 15.30 indeks blue chips wahał się między 2116 pkt i 2110 pkt. Wybicie z marazmu w którąkolwiek stronę utrudniał brak istotnych publikacji makroekonomicznych. Rodzimym inwestorom nie udzielały się też nastroje z zachodniej Europy. Niemiecki DAX i francuski CAC40 z godziny na godzinę podnosiły notowania i na półmetku sesji zyskiwały po 0,8 proc. Gorsze od rodzimego rynku były tylko giełdy w Rosji, Szwecji, Turcji i Czechach. Wszystko wskazywało na to, że w obliczu pustego kalendarium ekonomicznego, jedynym impulsem do zmian może być otwarcie sesji w Stanach Zjednoczonych. Tak też się stało.
Indeks S&P500 rozpoczął sesję 5 pkt powyżej poprzedniego zamknięcia, ale po 30 minutach handlu tracił 0,3 proc. i oscylował przy 2026 pkt. Ta zniżka podziałał negatywnie na nasz rynek, dlatego ostatnia godzina handlu upłynęła pod znakiem spadku WIG20. Indeks wyznaczył w tym czasie sesyjne minimum 2100 pkt. Na fixingu udało się podnieść nieco notowania i ostatecznie WIG20 zakończył środę spadkiem o 0,5 proc. do 2105 pkt.
Z punktu widzenia analizy technicznej istotne są dwa fakty. Po pierwsze – udało się obronić wsparcie 2100 pkt. Dopóki kurs WIG20 jest powyżej tego poziomu, dopóty realny jest scenariusz zwyżki do 2150 pkt, a później do 2200 pkt. Po drugie – zniżkom nie towarzyszyły duże obroty, które mogłyby wskazywać na rosnącą przewagę podaży. Wartość akcji, która zmieniła w środę właściciela wyniosła 717 mln zł, z czego 80 proc. przypadło na największe spółki.
Choć ogólne nastroje na rynku nie były dobre, to nie zabrakło spółek, które dały inwestorom zarobić. W gronie blue chips najsilniejszy był PKO BP. Akcje banku podrożały o 2,2 proc. do 30,8 zł. Na szerokim rynku zwyżki o ponad 10 proc. odnotowały: TelForceOne, Oponeo.pl i Asbis. Osiem spółek znalazło się na rocznym maksimum (m. in. Wilbo, Vindexus i Budimex), a sześć w rocznym dołku (m. in. Yawal i ZE PAK). Najsłabsza na GPW była spółka MEX Polska, której papiery potaniały o 10 proc.