Chcemy trwałego i pełnego odliczenia kosztów reformy emerytalnej przy podejmowaniu decyzji o sankcjach, procedurze nadmiernego deficytu i długu – ujawnił wczoraj nieoficjalnie polski dyplomata w Brukseli. Jego zdaniem są takie szanse na spotkaniu przywódców UE, które odbędzie się w czwartek i piątek w Brukseli. Na razie Komisja Europejska zgadza się na odliczanie pieniędzy z OFE od naszego długu publicznego, ale tylko częściowe i czasowe.

Polska i osiem innych państw, które stworzyły prywatne fundusze emerytalne, apelowały o zmianę zasad statystycznych. Chodziło o to, aby wartość transferów przekazywanych przez ZUS na konta przyszłych emerytów do otwartych funduszy emerytalnych nie była liczona do długu publicznego oraz deficytu sektora finansów publicznych. W Polsce szacuje się, że transfery sięgają 13 proc. PKB dla długu (przy planowanym na ten rok jego poziomie 54 proc. PKB) oraz 1,8 proc. PKB dla deficytu (przy planowanym poziomie 7,3 proc.). W UE dopuszczalne limity to 60 proc. PKB dla długu i 3 proc. PKB dla deficytu. Zgoda Unii na trwałe i pełne odliczenie OFE oznaczałaby więc, że – zdaniem Unii – Polska mogłaby mieć deficyt na poziomie 4,8 proc. PKB, a dług – 73 proc. PKB i mimo to nie podlegać procedurze karnej. Procedura karna uniemożliwia m.in. wejście do strefy euro.

Nawet jeśli Polsce uda się przeforsować swój postulat w sprawie OFE (potrzebna jest jednomyślna zgoda 27 państw ), to nie zmieni się sytuacja rządu, jeśli chodzi o wynikające z naszej konstytucji ograniczenie długu publicznego. Bo do tej zmiany byłyby potrzebne inne zasady liczenia długu i deficytu unijnego biura statystycznego Eurostat. Na to zgody na pewno nie będzie. – Od razu Francja ponowiłaby swój stary postulat odliczania wydatków na obronę, a kilka innych krajów chciałoby pomniejszenia deficytu i długu o wydatki na edukację oraz badania naukowe – tłumaczy polski dyplomata.

Polski postulat, choć ważny dla rządu Donalda Tuska, nie jest jednak pierwszoplanowym tematem szczytu. W czwartek i piątek przywódcy muszą zdecydować co dalej z reformą zarządzania gospodarczego w UE. Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej, dostanie mandat na przygotowanie sposobu tworzenia mechanizmu ratowania bankrutów w strefie euro. Istnieje Europejski Fundusz Stabilności Finansowej o kapitale 440 mln euro. Jednak działać będzie tylko do 2013 roku, do tego może zostać podważony przez niemiecki sąd konstytucyjny. Chodzi o stworzenie stałej, zapisanej w prawie, metody ratowania bankrutów. – Trzeba znaleźć sposób, który nie będzie wymagał wielkich zmian unijnych traktatów – mówi polski dyplomata. Van Rompuy ma przygotować propozycję, którą zatwierdzi szczyt unijnych przywódców w marcu 2011 roku.

[i]—Anna Słojewska z Brukseli[/i]