„Kapitał ludzki" to program wdrażany na poziomie centralnym i regionalnym. Regionom idzie to znacznie lepiej. Najszybciej dotacje na projekty „miękkie" (np. dla niepełnosprawnych, szkolenia, studia podyplomowe, środki na rozpoczęcie działalności gospodarczej) wydają biedniejsze regiony zmagające się z problemami strukturalnymi, takimi jak trwałe bezrobocie czy niedostosowanie systemu edukacji do potrzeb rynku pracy.
Najwięcej wydano dotychczas w woj. warmińsko-mazurskim – 56,3 proc. z 605,9 mln euro, oraz w zachodniopomorskim – 54,9 proc. z 306 mln euro.
– Nie jesteśmy najbiedniejsi, ale zmagamy się z wieloma problemami strukturalnymi, m.in. z trwałym, wręcz dziedziczonym, bezrobociem, co powoduje, że popyt na wsparcie europejskie w zakresie projektów „miękkich" jest naprawdę duży – mówi „Rz" Olgierd Geblewicz, marszałek zachodniopomorski.
Jego region musi się też uporać z niedostatecznym poziomem inwestycji w nowoczesne technologie, nie w pełni dostosowaną do potrzeb rynku pracy ofertą edukacyjną i dysproporcjami rozwoju społeczno-ekonomicznego w układzie przestrzennym. W województwie tym żyją też liczne grupy zagrożone marginalizacją (m.in. tereny dawnych państwowych gospodarstw rolnych). Wszystko to – jak przypomina marszałek – jest spuścizną po poprzednim systemie.
Procentowo najmniej na zasoby ludzkie wydano dotychczas w Wielkopolsce (33,1 proc. z budżetu liczącego 605,9 mln euro) i na Mazowszu (33,9 proc. z 907 mln euro). Nie wynika to jednak tylko z lepszej sytuacji tych regionów.