Na program operacyjny „Inteligentny rozwój" (PO IR), który w latach 2014–2020 zastąpi „Innowacyjną gospodarkę" przeznaczono 36 mld zł z pieniędzy UE. Główną grupą odbiorców mają być przedsiębiorcy, a szczególny nacisk ma być położony na współpracę biznesu z nauką. Rząd przyjął już projekt tego programu. Jednak eksperci z firm doradczych, pomagających przedsiębiorcom krytykują jego zapisy. Formułują trzy zarzuty.
Zbyt dużo na badania
Ich zdaniem w programie zaplanowano za dużo pieniędzy na badania i rozwój (B+R), a za mało na wdrożenia. – Na B+R jest prawie 5 mld euro, a na wdrożenia niecałe 2,5 mld euro. To wielka dysproporcja, której efektem będą trudności z wydaniem pieniędzy na badania, chyba że chodzi głównie o zapewnienie pensji kadrze naukowej i napompowanie wskaźnika nakładów na badania za euro z UE – mówi „Rz" Michał Gwizda, partner w firmie doradczej Crido Taxand. Gwizda przypomina przypomina dotacje na badania i wdrożenia z „Innowacyjnej gospodarki". Choć ich pierwotne budżety były jednakowe to środki na wdrożenia rozdzielono już dawno, a ostatni konkurs o granty na badania trwa jeszcze teraz, w 2014 r.
- Przyznawane teraz granty są finansowane z oszczędności. Naszym zdaniem, projekty typu B+R wiążą się z wysokim ryzykiem. Dlatego też na tym etapie finansowanie publiczne może stanowić istotną zachętę do podejmowania przez biznes tego ryzyka. Etap wdrożeń wiąże się już z mniejszym ryzykiem – mówi „Rz" Iwona Wendel, wiceminister infrastruktury i rozwoju dodając, że wzrost nakładów na działalność B+R, zwłaszcza tych ponoszonych przez firmy, jest jednym z głównych warunków, od których zależy, czy Polska będzie posiadała gospodarkę konkurującą na arenie globalnej poziomem innowacyjności przedsiębiorstw.
Za mało dotacji
Drugi zarzut dotyczy zbyt małego wolumenu dotacji, a za dużej liczby skomplikowanych instrumentów zwrotnej pomocy finansowej. – Dotacje zawsze będą bardziej atrakcyjne dla przedsiębiorców i dlatego nie rzucą się oni na pomoc zwrotną, szczególnie przy projektach innowacyjnych. Silne stawianie na instrumenty zwrotne spowoduje, że euro na wdrożenia się nie rozejdą – ocenia Szymon Żólciński, partner w Crido Taxand. Jego zdaniem resort - zamiast stosować sprawdzone już instrumenty pomocy dla firm w formie dotacji - tworzy zupełnie nową rzeczywistość. – Brakuje kontynuacji, np. takiej która była pomiędzy Sektorowym Programem Operacyjnym Wzrost Konkurencyjności z lat 2004-2006, a „Innowacyjną gospodarką" – zarzuca Żółciński.
Co z dużymi firmami
Trzeci zarzut doradców tyczy się braku wsparcia dla dużych inwestycji produkcyjnych realizowanych przez duże przedsiębiorstwa.