Negocjacje dotyczące kształtu i wielkości wieloletniego budżetu Unii Europejskiej na lata 2014 – 2020 mogą się skończyć w tym roku. Eksperci z londyńskiego instytutu Open Europe obawiają się, że po raz kolejny Unia zaprzepaści szansę na jego radykalną reformę, tak aby pieniądze europejskich podatników były wydawane efektywniej.
– Budżet UE może być użytecznym narzędziem tworzenia nowych miejsc pracy, wzrostu gospodarczego i redukowania nierówności w Europie. Jednak obecnie jest on zakładnikiem interesów instytucji unijnych, poszczególnych krajów i innych grup wewnątrz UE – mówi „Rz" Paweł Świdlicki, analityk Open Europe. – Obecny kryzys dający się we znaki budżetom krajowym i dławiący wzrost jest dobrą okazją do utrzymania, a nawet zwiększenia puli na działania przynoszące rezultaty i ścięcia lub zreformowania obszarów, w których fundusze unijne są marnotrawione.
Komisyjne absurdy
Open Europe zanalizował jednoroczny budżet UE na 2013 r. i propozycję wieloletniego na lata 2014 – 2020. Odnosząc się do planu finansów na przyszły rok, eksperci instytutu wytykają Komisji Europejskiej, że zaproponowała zwiększenie wydatków o 6,8 proc. jednocześnie redukując tylko 6 z 41 tys. etatów unijnych urzędników. Zdaniem Brytyjczyków ścięcie sześciu miejsc pracy, podczas gdy kraje członkowskie zwalniają tysiące pracowników z administracji publicznej, jest absurdalne.
Opierając się na budżecie z 2012 r., eksperci zaproponowali alternatywny plan (do propozycji KE) na przyszły rok, który ich zdaniem pozwoliłby zredukować koszty europejskich podatników o około 41 mld euro (rocznie) przy jednoczesnej koncentracji wydatków na wzroście i miejscach pracy.
Jak to możliwe? Open Europe wskazuje dziedziny, w których powinny nastąpić cięcia i wzrost efektywności wydatków. 24 mld euro można by zyskać poprzez ukrócenie dotowania ze Wspólnej Polityki Rolnej rolników, którzy dostają dotacje niezależnie od tego, czy są zaangażowani w jakąkolwiek sensowną działalność gospodarczą. Kolejne 20 mld euro oszczędności miałaby przynieść koncentracja pieniędzy z funduszy strukturalnych dla mniej zamożnych państw i zaprzestanie ich przesyłania do Brukseli i z powrotem przez bogatsze państwa.