Dlaczego tak mało? Władze Śląska wyjaśniają, że zapotrzebowanie na zwrotne źródła kapitału nie jest tam zbyt duże. – Świadczyć może o tym fakt, że choć na terenie województwa działa 15 funduszy pożyczkowych i poręczeniowych, o unijne wsparcie w konkursach starało się osiem, a ostatecznie umowę podpisały tylko cztery – wyjaśnia Aleksandra Marzyńska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.
W efekcie dokapitalizowania fundusze te udzieliły 131 pożyczek o wartości 32,4 mln zł oraz 44 poręczeń na 4,8 mln zł. To raczej mało. Przykładowo: w województwie podkarpackim efekty są bardziej imponujące: około 1000 pożyczek na 34,6 mln zł i 98 poręczeń na 14,5 mln zł.
Województwo podkarpackie także stosunkowo niewiele przeznaczyło w swoim RPO na pożyczki – 13 mln euro wobec 139 mln euro na dotacje. – Dotacje dla przedsiębiorców w porównaniu z pożyczkami czy poręczeniami mają bardziej widoczne, materialne efekty. Trzeba też mieć na uwadze, że w Polsce fundusze pożyczkowe czy poręczeniowe są instytucjami młodymi, rozwijającymi się – tłumaczy decyzje władz Agnieszka Czuchra, kierownik oddziału inżynierii finansowej w podkarpackim urzędzie marszałkowskim. Obecnie jednak, widząc, jak szybko rozchodzą się pożyczki wśród podkarpackich przedsiębiorców, zarząd województwa podjął decyzję o przekazaniu dodatkowych 10 mln euro na wsparcie funduszy pożyczkowych i poręczeniowych.
Władze Mazowsza także podkreślają, że wielkość instrumentów zwrotnych dostosowana jest do potrzeb. Określa je tzw. luka finansowa, czyli różnice między zapotrzebowaniem na zewnętrzne finansowanie a dostępnością do niego. To problem przede wszystkim dla mikroprzedsiębiorstw i małych firm, szczególnie tych rozpoczynających działalność, które nie mają wystarczającej historii kredytowej czy zabezpieczeń, by mogły skorzystać z oferty bankowej. Lukę widać też na terenach poza wielkimi miastami, gdzie nie ma rozwiniętej sieci instytucji finansowych.
Pożyczki zdrowsze niż dotacje
Jak duża jest taka luka na Mazowszu? – Odpowiedź na to pytanie jest wyjątkowo trudna – mówi Mariusz Frankowski, dyrektor Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych. – Mimo że panuje powszechny pogląd o trudnościach z uzyskaniem kredytów czy pożyczek dla przedsiębiorców, badania pokazują, że polscy przedsiębiorcy z reguły niechętnie się zadłużają. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że po kredyty sięgają raczej ci, którzy nie widzą innej alternatywy, niż ci odważni z dobrym pomysłem na innowacyjne rozwiązania – analizuje. I dodaje, że przecież przedsiębiorcy częściej sięgają po kredyty obrotowe niż po kredyty inwestycyjne, a środki unijne powinny być przeznaczone właśnie na rozwój, wspieranie nowych inwestycji, zwiększenie konkurencyjności przedsiębiorców, wprowadzanie innowacji czy tworzenie nowych produktów.
Dokładnie na te same aspekty, tyle że w innym kontekście, zwraca uwagę Radomir Matczak, dyrektor departamentu rozwoju regionalnego i przestrzennego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego. – Uważam, że pożyczki są zdrowszym instrumentem wsparcia dla firm niż dotacje – mówi. – Przedsiębiorcy dużo efektywniej wykorzystują tego typu środki, gdyż konieczność spłaty wymusza twardą i racjonalną ocenę celowości oraz wykonalności planowanego przedsięwzięcia inwestycyjnego – dodaje. Matczak podkreśla, że pomoc publiczna, w postaci bezzwrotnych grantów, powinna być ściśle ukierunkowana – np. dla tych podmiotów, które realizują innowacyjne projekty czy prowadzą prace badawczo-rozwojowe. – A taki stopień uprzywilejowania mogą posiadać tylko nieliczne inicjatywy – zauważa. Województwo pomorskie, podobnie jak podlaskie, wielkopolskie i zachodniopomorskie, należy do tych regionów, które przeznaczyły najwięcej na pożyczki dla firm.