Na Forum Ekonomicznym w Karpaczu byli obecni przedstawiciele wielu krajów, izby handlowe, które reklamowały firmy ze swoich państw. Jakie są dziś największe wyzwania dla polskiej dyplomacji?
Forum zaczęło się 32 lata temu w Krynicy. Od samego początku intencją organizatorów było stworzenie platformy do mówienia o największych wyzwaniach i problemach regionalnych oraz światowych. Dzisiaj mamy szczególną sytuację, bo jesteśmy w strefie przyfrontowej. Szereg kwestii było omawianych na forum najpierw w Krynicy, a później w Karpaczu. O możliwości wojny na Wschodzie mówiliśmy w różnych debatach. Teraz też dominują kwestie, które są największymi wyzwaniami dzisiejszego świata, a przede wszystkim naszego regionu, Europy Środkowo-Wschodniej.
W przyszłym roku Polska będzie sprawowała prezydencję w Unii Europejskiej. Jakie kluczowe tematy powinniśmy wnieść na agendę europejską i światową?
To niezwykłe wyzwanie, ponieważ cały świat wpadł w turbulencje. Mamy wojnę w Ukrainie, wojnę handlową między wielkimi mocarstwami, mamy ogromny ruch migracyjny, który nie słabnie, a nawet będzie rósł. Mamy populistyczne polityki przywódców na całym świecie. Jest więcej pytań niż odpowiedzi. Zadaniem polskiej prezydencji będzie zmierzyć się z tymi wyzwaniami na forum UE.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski jest w Azji Południowo-Wschodniej, wcześniej mieliśmy w Polsce wizytę najważniejszej osoby z Indii, premiera Narendry Modiego, a prezydent Andrzej Duda był w Chinach. Jak Polska może się pozycjonować w relacjach z największymi globalnymi graczami?
Właśnie tak, jak to się teraz dzieje. Minister Sikorski jest na miarę czasów i wyzwań. Minister spraw zagranicznych ma reprezentować polską rację stanu, którą jest szukanie sojuszy i sprzymierzeńców oraz prowadzenie dialogu. W relacjach z wielkimi mocarstwami nie jesteśmy partnerem, ale mamy swoją przestrzeń, którą możemy zagospodarować. Mamy swoją użyteczność. W czasach zimnej wojny Warszawa była miejscem, gdzie polska dyplomacja pośredniczyła w rozmowach między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Tym bardziej dzisiaj, gdy jesteśmy pełnoprawnym członkiem UE i mamy swoją pozycję, możliwości i zasoby, mamy możliwości, żeby w tym dialogu uczestniczyć, a nawet go inicjować.
Widać wyraźnie, że do Europy zmierza chiński biznes. Pojawia się na Węgrzech i w Serbii. O chińskie inwestycje walczą też inne kraje. Gracze z Państwa Środka będą coraz częściej obecni w tej części Europy?
Chiny są mocarstwem światowym, a po drugie mają długofalowe polityki. Mają strategię gospodarczą obliczoną nie na kadencję, ale na dziesięciolecia. Nie ma się co obrażać na Chiny, tylko brać przykład i konstruować własne polityki. Wydaje się, że Unii Europejskiej dzisiaj brakuje takiej długofalowej polityki w różnych kluczowych dziedzinach. Podobnie w Polsce. Zawsze naszą słabością było to, że mieliśmy brak polityk w różnych dziedzinach. Mamy skłonność do działania w perspektywie wyborczej albo tej związanej z przyznaniem środków unijnych. Horyzontem czasowym jest data, kiedy te środki trzeba wydać. Należy wyjść z tych ram i budować projekty długofalowe.
—not. gba