W Polsce brak dużych, silnych przedsiębiorstw o mocnych rozdrobnionych markach, a większość firm to jednoosobowe działalności. Stąd starania państwa, by wzmocnić biznes, tak by mikroprzedsiębiorstwa mogły w płynny sposób stawać się małymi, małe średnimi, a średnie – dużymi.
Państwa i publiczne instytucje muszę to robić z wyczuciem, nie da się bowiem nikogo zmusić, by wbrew woli i czynnikom rynkowym rozwijał przedsiębiorstwo – zgodzili się uczestnicy panelu „Bariery rozwojowe małych i średnich firm. Dlaczego w Polsce przedsiębiorstwa zbyt rzadko korzystają z szansy rozwoju".
– Duże efekty skali można uzyskać tylko w niektórych branżach – wyjaśniał Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Przykładowo w motoryzacji uruchomienie fabryki i produkcja pierwszego samochodu kosztuje np. miliard dolarów, ale produkcja następnych – powiedzmy 3 tys. dolarów. Tymczasem gospodarki większości państw na świecie składają się z sektorów rozproszonych, gdzie nawet poszerzenie działalności nie zwiększa marży. Przykładowo fryzjer, choćby nie wiem ile zakładów otworzył, nie zmniejszy kosztów obsługi jednego klienta – mówił obrazowo Kaźmierczak.
Błąd komunikacji
To nie znaczy jednak, że państwo nie ma w kwestii wsparcia przedsiębiorczości nic do powiedzenia. Oczywiście ma, i to sporo. Począwszy od poprawy otoczenia regulacyjno-prawnego i usuwania nadmiernej biurokracji. W Polsce, podobnie jak na całym świecie, to niestabilność prawa, zmieniające się skomplikowane przepisy i rozrastające się obowiązki administracyjne są największymi barierami rozwoju małych i średnich firm.
Państwo może także uzupełniać tzw. luki rynkowe, czyli wkraczać z finansowaniem rozwoju firm tam, gdzie sektor komercyjny nie wystarcza. Chodzi np. o finansowanie startupów, innowacji i innych przedsięwzięć rozwojowych. Takich programów mamy w Polsce coraz więcej, także w ramach dotacji. – Jednak jednym z problemów, jakie zauważmy, jest brak wiedzy wśród przedsiębiorstw na temat tych instrumentów – zauważył Bogusław Białowąs, wiceprezes Banku Ochrony Środowiska. Jego zdaniem instytucje publiczne mają więc obowiązek lepszej komunikacji, wychodzenia z informacją do „klienta". – Nawet doskonały program pomocowy nie pomoże, jeśli komunikat o nim nie dotrze do zainteresowanych – podkreślał prezes.