Sytuacja na rynkach cały czas jest napięta i nerwowa, co widoczne było szczególnie w ubiegłym tygodniu, gdy rynek podlegał kilkuprocentowym wahaniom bez wyraźnej przyczyny. W ostatnich dniach obroty są wyraźnie mniejsze niż w połowie stycznia. Może to znaczyć, że sprzedający nie akceptują obecnych poziomów cen, a potencjalni kupujący czekają na uspokojenie się sytuacji na światowych rynkach.

W tej chwili dla obserwatorów rynku jasne jest, że gospodarka światowa spowolni. Niewiadoma jest tylko skala i długotrwałość tego spowolnienia. Banki centralne reagują na to obniżkami stóp procentowych. Do Fedu dołączył już Bank Anglii, a wkrótce na podobny krok może się zdecydować Europejski Bank Centralny. Także podwyżki stóp w Polsce mogą stać pod znakiem zapytania, tym bardziej że ostatnie dane o sprzedaży detalicznej i wzroście płac zmniejszają tę presję. Obserwacja kolejnych danych będzie kluczowa dla oceny, czy grudniowe dane zwiastują spowolnienie również w Polsce.

Osobiście nie spodziewałbym się spowolnienia w dużej skali z powodu niezbyt silnych związków Polski z USA, gdzie jest ono najsilniejsze. Pewnym ryzykiem mógłby być wzrost inflacji połączony z osłabieniem złotego, ale taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny.