W Polsce wskaźnik CPI wzrósł do poziomu 4,3 proc. Wśród ekonomistów brak konsensusu co do dalszej ścieżki inflacji. Z jednej strony wskazuje się na jej podażowe źródła, które za kilka miesięcy mogą wygasać. Przy dobrych zbiorach dynamika cen żywności może wkrótce wyhamować, spowolnienie zaś światowej gospodarki studzić powinno presję na wzrost cen surowców.
Wewnętrzne impulsy inflacyjne płynące z rozgrzanego rynku pracy osłabić natomiast może spadające tempo wzrostu krajowej gospodarki. Problem polega na tym, że wzrost inflacji bierze się dziś z czynników globalnych, nie wewnętrznych, a do tego mogą one oddziaływać w sposób trwały, nie jednorazowy. Fala inflacji rozlewa się po całym świecie i Polska nie stanowi tu wyjątku.
Co napędza globalną inflację? Po pierwsze ekspansja monetarna prowadzona w ostatnich latach przez banki centralne zasiliła rynek ogromną płynnością. Do szerszej emisji pieniądza dołożył się też rozwój wirtualnej inżynierii finansowej. Jego wyrazem było pojawienie się zaawansowanych instrumentów pochodnych, których powiązanie z realnymi aktywami stawało się coraz bardziej luźne. Zwiększony zasób pieniądza w długim okresie generować będzie strukturalny impuls inflacyjny, odczuwalny w skali globalnej.
Drugi silny czynnik proinflacyjny dla gospodarki światowej stanowi obecnie sytuacja w emerging markets, głównie w Chinach i Indiach. Niedawni eksporterzy deflacji stopniowo przeobrażają się w eksporterów inflacji. Kraje te przez długi czas dostarczały światu taniej siły roboczej, co pozwalało trzymać ceny produkcji na niskim poziomie.
Rosnąca siła nabywcza tamtejszych społeczeństw powoduje jednak wzmożony nacisk inflacyjny, ponieważ płynący stąd popyt absorbuje coraz większą część globalnej podaży dóbr, zasysając rynek. Tendencje te najbardziej widoczne są dziś na rynku żywności. Bufor antyinflacyjny, jakim do tej pory była globalizacja, wyczerpuje się, na co pierwszy zwrócił uwagę Alan Greenspan.