Do nowej instytucji miałyby trafić budżetowe pieniądze wydawane do tej pory na sprzęt przez MON (Departament Zaopatrywania Sił Zbrojnych) i Agencję Mienia Wojskowego. To ogromne fundusze – na wydatki majątkowe i modernizację techniczną armii MON przeznacza rocznie ponad 4 mld zł.

Powstanie Agencji Uzbrojenia miałoby być połączone z likwidacją Agencji Mienia Wojskowego. Do nowego urzędu trafią z AMW i resortu obrony fachowcy od organizowania przetargów. W dokumencie MON opisującym założenia przyszłych przekształceń, do którego dotarła „Rz”, zaproponowano, by przyszła superagencja zatrudniała 400 urzędników.

Eryk Kosiński, prezes Agencji Mienia Wojskowego, zastrzega, że na razie trwają jedynie analizy związane z tworzeniem przyszłej agencji, a rząd nie podjął jeszcze wiążących decyzji. Jednak dokument sugeruje przyspieszenie przygotowań do powołania nowego urzędu, tak by zsynchronizować je z likwidacją AMW w tym roku.

Utworzenie Agencji Uzbrojenia nie jest oryginalnym polskim pomysłem. Takie instytucje od dawna zajmują się wojskowymi arsenałami na przykład we Francji, Niemczech czy w Szwecji. – Najwyższy czas, by i u nas zakupy broni, modernizację techniczną i rozwój zbrojeniówki koordynowała nowoczesna instytucja – mówi Grzegorz Hołdanowicz, ekspert militarny i redaktor fachowego pisma „Raport WTO”. Jego zdaniem obecny system powodował marnotrawienie pieniędzy.

– Powoływanie agencji tylko do organizowania przetargów nie ma sensu. Nowa instytucja musi odpowiadać za rozwój przemysłu obronnego. Powinna zatem nadzorować firmy zbrojeniowe – podkreśla Janusz Zemke, b. wiceszef MON, poseł SLD.