– Podnoszenie stóp procentowych w czasie spowolnienia gospodarczego to bardzo ciężka decyzja – mówi Marco Annunziata, główny ekonomista UniCredit. A w ostatnich dniach stało się jasne, że taka konieczność może zaistnieć. Sygnał dał Europejski Bank Centralny. A Narodowy Bank Polski może podążyć jego śladem. Wzrost PKB będzie zwalniał, a koszty kredytu mogą dalej iść w górę.
Do niedawna wydawało się, że Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe jeszcze raz – w czerwcu, i na tym może zakończyć cykl podwyżek. Ale w piątek wielu analityków rewidowało prognozy. – Teraz uważamy, że dojdzie do jeszcze dwóch podwyżek – mówi Rafał Benecki, ekonomista ING. A to i tak ostrożny szacunek. Zdaniem Ryszarda Petru, głównego ekonomisty BPH, prawdopodobne są jeszcze trzy podwyżki kosztów kredytu w tym roku. Analitycy UniCredit mówią nawet, że otwarta jest droga do czterech podwyżek.
Dlaczego? W czwartek prezes EBC Jean Claude Trichet niespodziewanie zasygnalizował, że w lipcu w strefie euro może dojść do podniesienia stóp procentowych. Nikt nie oczekiwał takiego ruchu. – Jeszcze niedawno inwestorzy przewidywali, że w tym roku EBC obniży stopy – mówi Łukasz Tarnawa, ekonomista PKO BP. I to mimo że EBC obniżył prognozy wzrostu PKB strefy euro na 2009 r. – z 1,8 do 1,5 proc. Jednocześnie jednak podniósł prognozę inflacji – z 2,1 do 2,4 proc. A decyzje EBC będą wpływać na Radę Polityki Pieniężnej. – Rosnąca różnica między stopami w Polsce i strefie euro mogła niepokoić RPP. Teraz możliwe, że będzie miała ona większe pole manewru – mówi Ryszard Petru.
Do jakiego stopnia zwalczanie inflacji będzie się odbywać kosztem wzrostu gospodarczego? EBC ma największy kłopot, bo w strefie euro dynamika PKB może wyraźnie zwolnić. W nieco łatwiejszej sytuacji jest NBP, gdyż wzrost gospodarczy w Polsce jest bardzo wysoki. Ale RPP – zdaniem Rafała Beneckiego –może stanąć przed poważnym dylematem i w końcu dojdzie do wniosku, że trzeba poświęcić nieco wzrostu, żeby ustabilizować inflację, która w sierpniu może zbliżyć się do 5 proc.