Zbierają się czarne chmury nad ukraińską gospodarką. Wzrost gospodarczy zwalnia, deficyt na rachunku obrotów bieżących rośnie, a inflacja galopuje. Rating Ukrainy spada: niedawno Standard & Poor’s obniżył go z „BB” do „BB-”, daleko poniżej innych krajów regionu.
Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego ukraiński wzrost produktu krajowego brutto zwolni z 7,5 proc. w zeszłym roku do 5,6 proc. w tym roku i tylko 4,2 proc. w 2009 r. To o wiele poniżej możliwości ukraińskiej gospodarki, bo powinna się ona rozwijać w tempie ponad 6 proc. rocznie.
Jest duże ryzyko, że wzrost gospodarczy jeszcze bardziej zwolni, bo 30-proc. inflacja połączona z aprecjacją hrywny w stosunku do dolara gwałtownie obniża konkurencyjność ukraińskiego eksportu. A rósł on do tej pory głównie dzięki wysokim światowym cenom stali (od 2007 roku wzrosły one o prawie 200 proc.), która ma prawie 40-proc. udział w ukraińskim eksporcie. Ale hossa na rynku stali nie będzie trwała wiecznie, bo ceny stali są już o 70 proc. wyższe od długoterminowej średniej. MFW prognozuje, że globalne spowolnienie gospodarcze może obniżyć ceny stali nawet o 35 proc.
Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego ukraiński wzrost PKB zwolni z 7,5 proc. w zeszłym roku do 5,6 proc. w tym roku i w 2009 r. wyniesie 4,2 proc.
Tak duży spadek cen stali w połączeniu z możliwym podwojeniem cen importowanego gazu oraz gwałtownie rosnącym importem, napędzanym przez płace rosnące w tempie ponad 30 proc. rocznie, może spowodować, że deficyt na rachunku bieżącym wkrótce przekroczy 10 proc. PKB. A jeszcze w 2004 roku Ukraina miała taką samą nadwyżkę!