Ubiegłoroczny szturm Polaków na fundusze inwestycyjne okazał się opłakany w skutkach.
– Spadki na giełdzie spowodowały u ludzi awersję do ryzyka, dlatego masowo uciekali z inwestycji w akcje i zakładali lokaty bankowe, aby zabezpieczyć swój kapitał – wyjaśnia Maciej Krzak z CASE. – Nominalnie banki im to gwarantowały. Prześcigały się przecież w promocjach i ofertach coraz wyższego oprocentowania. Niestety, jak się okazało, nie nadążały za galopującą inflacją.
W efekcie oszczędności Polaków traciły na wartości. – Nikt nie mógł przewidzieć, że tak wysoko skoczą ceny surowców, żywności, a w Polsce dodatkowo ceny energii – mówi główny ekonomista BZ WBK Maciej Reluga. Tym tłumaczy fakt, że depozyty nie przyniosły zysków, na które liczyli klienci banków.
Na szczęście najgorsze mamy już chyba za sobą. Od sierpnia wskaźnik inflacji ma zacząć spadać, co zmniejszy nasze straty. W ocenie analityków JP Morgan za spadkiem inflacji przemawiają chociażby ostatnie dane na temat zmniejszającego się tempa produkcji przemysłowej i cen producentów. Ekonomiści banku szacują, że w przyszłym roku RPP może obniżyć stopy procentowe o 75 punktów bazowych. Jeśli ten scenariusz się sprawdzi, do łask powinny wrócić obligacje skarbowe, które teraz oprocentowane są na 6,25 proc.
Według szacunków Societe Generale w sierpniu ceny wzrosną do 5,1 proc., by w czerwcu 2009 r. osiągnąć poziom 3,6 proc. To oznacza, że większość zawartych na początku roku umów przyniesie straty.