Wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska tłumaczy, że to wynik słabego wydawania pieniędzy przez dysponentów. – Środki z UE, które Polska otrzymała na finansowanie programów inwestycyjnych, nie są wydawane właściwie – stwierdziła wiceminister. – Ciągle nie ma umów na programy unijne, które już dawno powinny być podpisane.

Skutek jest taki, że po lipcu z budżetu państwa w sumie zdołano wydać 153,6 mld zł, czyli 49,7 proc. z zakładanej na 2008 rok kwoty 308,9 mld zł. Sytuacja niewiele się zmieniła też po sierpniu. – Nie spodziewam się jednak, aby całoroczny deficyt był niższy niż 24 mld zł, bo niewydanych w terminie unijnych pieniędzy po prostu nie dostaniemy i nie będziemy ich mogli wpisać po stronie dochodów – zastrzega Elżbieta Suchocka Roguska.Podobną sytuację mieliśmy w 2007 r., gdy deficyt wyniósł 16,9 mld zł, wobec planowanych 30 mld zł. Wtedy wynik był tak dobry, bo oprócz niezrealizowanych wydatków, dochody podatkowe były o wiele wyższe od planu. W tym roku wprawdzie ogólne dochody nie wyglądają źle, bo po lipcu do państwowej kasy wpłynęło 150,9 mld zł, czyli 53,5 proc. planu rocznego wynoszącego 281,9 mld zł, ale wpływy z podatku VAT, akcyzy i CIT wcale tak świetnie nie idą. – Będziemy mieli problem z realizacją planu dochodów podatkowych – uważa były minister finansów Mirosław Gronicki. – Poprzedni rząd zbyt optymistycznie założył np. 16-proc. zwyżka wpływów z VAT w porównaniu z poprzednim rokiem, choć wzrost konsumpcji wcale aż taki duży nie jest.

Gronicki przyznaje też, że ciągle nierozwiązany pozostał problem wykorzystania środków unijnych. – Zawodzą procedury, minister powinien pomyśleć o wprowadzeniu możliwości częściowego płacenia za faktury – uważa ekonomista. Z jego szacunków wynika, że mimo gorszej realizacji planu wpływów podatkowych istnieje duże prawdopodobieństwo zakończenia roku z deficytem poniżej 20 mld zł. Podobnego zdania jest prof. Andrzej Wernik z Akademii Finansów. – Wszystko zależy od końcówki roku, ale jeśli nie będzie wyraźnego załamanie gospodarczego do końca roku, to wynik poniżej 20 mld zł jest realny – mówi ekonomista.

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, zastrzega, że rządowi nie będzie zależało, aby osiągnąć niski wynik w tym roku. – Przed nami bardzo trudny rok 2009, dwie stawki podatku PIT i konieczność obniżenia deficytu sektora finansów publicznych. Na duży wzrost wpływów też nie ma co liczyć, bo gospodarka zwalnia – mówi Jankowiak. – W tym roku deficyt może wynieść 23 – 24 mld zł.