Wicepremier poinformował że rząd zwróci się do władz USA i zarządu JP Morgan o wyjaśnienie m.in. zamknięcia notowań GPW 12 listopada.Według KNF to właśnie zlecenie amerykańskiego banku spowodowało, że WIG20 wzrósł tego dnia na koniec sesji o 5 proc.
Władze GPW są ostrożniejsze w ocenie wydarzenia. Wczoraj przedstawiciele warszawskiej giełdy wydali obszerny komunikat, w którym szczegółowo opisują przebieg sesji z 12 listopada, ale nie przedstawiają żadnej interpretacji niespodziewanego zakończenia notowań. – Posiadane przez GPW informacje nie pozwalają na jednoznaczną interpretację zaistniałej sytuacji w aspekcie ewentualnej manipulacji – napisano w komunikacie.
Jednocześnie przedstawiciele giełdy uważają, że gwałtowna zmiana sytuacji na końcowym fixingu (faza po notowaniach ciągłych, gdzie ustala się kurs zamknięcia) nie może być traktowana jako zwyczajna sytuacja rynkowa. Mimo to nie planują zmiany sposobu kończenia sesji. Wcześniej szef GPW Ludwik Sobolewski mówił, że rozważane jest skrócenie dogrywki o połowę. – Skrócenie tej fazy doprowadzi do istotnego zmniejszenia liczby zleceń biorących w niej udział, a poprzez to zmniejszy wiarygodność kursu zamknięcia – podano.
Przedstawiciele rynku w większości dobrze oceniają utrzymania obecnego sposobu zakończenia sesji. – Gdyby zniesiono fixing, nienaturalne zmiany wartości indeksów i tak miałyby miejsce, tyle że wcześniej – twierdzi Wiesław Rozłucki, były szef GPW. – Długi czas fixingu powoduje, że zmienność notowań na zamknięciu jest ograniczona, bo potrzeba większej kwoty, aby spowodować wyraźną zmianę wartości indeksów – ocenia Marek Juraś z DM BZ WBK.
Natomiast z odpowiedzi giełdy nie jest zadowolona KNF, która wciąż oczekuje wskazania, jakie działania zamierza podjąć GPW w celu zapewnienia możliwości prawidłowego kształtowania kursów akcji na zamknięciu notowań.