Ekonomiści oczekiwali, że w lutym deficyt na tym rachunku wyniesie ok. 500 mln euro, ale jak podał NBP, nadwyżka wyniosła 525 mln euro. To najwyższe od ponad dekady saldo na rachunku obrotów bieżących NBP.
Tak dobry rezultat to m.in. wynik słabnącego importu, dzięki któremu deficyt handlowy Polski w lutym spadł do zaledwie 142 mln euro z 454 mln euro w styczniu. – Głębokie obniżenie obrotów handlowych to skutek dramatycznego spadku obrotów handlu zagranicznego na świecie – mówi Adam Antoniak, ekonomista BPH.
Na poprawę sytuacji na rachunku płatniczym wpłynęły – oprócz zmniejszenia deficytu handlowego – także wysokie wpływy z Unii Europejskiej. Saldo transferów z UE wyniosło 2,3 mld euro. – Napływ środków związany był z przekazaniem zaliczek przez Komisję Europejską w ramach nowej perspektywy finansowej na lata 2007 – 2013 – poinformował NBP.
W lutym eksport liczony w euro spadł o ponad 28 proc., a import (drugi raz z rzędu spadł mocniej) aż o 33 proc. – W Polsce mamy taką zależność: im mniej eksportujemy, tym mniej importujemy – tłumaczy Jacek Wiśniewski, ekonomista Raiffeisen Banku. Ale to nie wszystko – w spadku eksportu odzwierciedlony jest także spadek inwestycji firm. – Trzeba pamiętać, że Polacy ograniczają zakupy, i to też wpływa na spadek importu – dodaje Wiśniewski.
W ujęciu miesięcznym eksport jednak nieznacznie (200 mln euro) wzrósł. – To już drugi miesiąc z rzędu miesięcznego wzrostu eksportu. Obserwowane na przełomie 2008 i 2009 r. osłabienie złotego, które poprawia cenową konkurencyjność polskich producentów, przekłada się już na nieznaczne zwyżki – oceniają ekonomiści Banku Millennium. – To jest zbyt mała skala wzrostu, by wieszczyć powrót optymizmu – uważa jednak Wiśniewski.