Nie myślałem, że może on osiągnąć tak gigantyczne rozmiary – twierdzi Edward Wojtas, poseł PSL. – To z pewnością będzie miało negatywne skutki dla naszych finansów i w kolejnych latach zmniejszy też nasze szanse na szybkie przyjęcie euro – dodaje.

Ujawniona w piątek wieczorem kwota 52,2 mld zł nie zaskoczyła natomiast opozycji. – Już wcześniej mówiłem, że 2010 r. będzie gorszy od obecnego. Dziś deficyt jest na skutek różnych zabiegów zafałszowany – podkreśla Marek Borowski z SDPL Nowej Lewicy. Jego zdaniem dobrze, że minister finansów nie chce na siłę ciąć wydatków i pogodził się z wyższym deficytem.

Wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Finansów publicznych Aleksandra Natalli- -Świat z Prawa i Sprawiedliwości dodaje, że gdyby policzyć wydatki przesunięte do funduszu drogowego oraz kwoty zapisane po stronie dochodów pochodzące z UE, to okaże się, że faktyczny deficyt w tym roku także przekroczy 50 mld zł.

Posłanka PIS dodaje, że nie należy straszyć opozycji i społeczeństwa wyższymi podatkami, ale skutecznie ściągać obowiązujące. – Najgorsze jest to, że zamiast braku konkretnych posunięć wyprowadzających nasze finanse na prostą mamy inne, które jeszcze bardziej je zdestabilizują – mówi Natalli-Świat.

Zdaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego rząd nie powinien podwyższać podatków. – A jeśli już, to tylko dla najbogatszych – powiedział w sobotnich „Sygnałach dnia”. Za konieczne uznał natomiast uszczelnienie systemu ściągania podatków. Zdaniem Kaczyńskiego podwyżka podatku dochodowego nawet dla najbogatszych to ostateczność, której – ma nadzieję – uda się uniknąć.