– W ciągu pół roku wartość przyznanych dotacji wzrosła pięciokrotnie. Na tym etapie to najlepsza podstawa do oceny tempa wykorzystania funduszy strukturalnych. Samolot z dotacjami wystartował – ocenia Jerzy Kwieciński, autor trzeciego raportu Business Centre Club na temat stanu wykorzystania środków unijnych.
Jego zdaniem widać zdecydowane przyspieszenie. W poprzednich dwóch raportach BCC alarmował, że Polska ryzykuje utratę wsparcia. Miesięczna wartość przyznanych dotacji (podpisanych umów o dofinansowanie) powinna wynosić
5 mld zł. – Od początku roku jest to przeciętnie 3,9 mld zł. A zatem niewiele już brakuje nam do poziomu, który uchroni nas od ryzyka utraty środków – uważa Kwieciński.
Jednocześnie większość dotowanych projektów to małe przedsięwzięcia, warte ok. 2 mln zł. Dużo gorzej wypadamy, jeśli chodzi o konsumowanie pomocy na duże projekty, o wartości 25 – 50 mln zł. – Pieniądze unijne pracują już w gospodarce dzięki projektom przedsiębiorców. Ale wciąż nie możemy się pochwalić dobrym wynikiem w realizacji inwestycji drogowych, kolejowych, energetycznych, a także tych związanych z ochroną środowiska. Jeśli nie ruszymy w tych sektorach, ryzyko utraty środków wzrośnie – zwraca uwagę Kwieciński.
Być może od przyszłego roku wykorzystanie dotacji na te cele ułatwi nam Komisja Europejska. – Na początku 2010 roku powinien wejść w życie pakiet zmian, które ułatwią wszystkim krajom członkowskim wykorzystanie środków strukturalnych. Chcemy uprościć procedury i ujednolicić zasady dotowania dużych inwestycji – mówi Paweł Samecki, następca Danuty Huebner na stanowisku komisarza ds. polityki regionalnej. KE chce, by jej indywidualnej zgody wymagały tylko te inwestycje, których wartość przekracza 50 mln euro. Obecnie dla projektów związanych z ochroną środowiska (np. oczyszczalni ścieków) ten próg jest niższy i wynosi 25 mln euro. Proces notyfikacji w KE trwa kilka miesięcy, co spowalnia tempo inwestycji.