W piątek NBP dokonał pierwszego od 11 lat zakupu walut na rynku, osłabiając złotego. Wypowiedź Michała Boniego spowodowała, że złoty się umocnił o blisko 0,3 proc. – Nie sądzę, żeby interwencje były potrzebne. W sensie operacyjnym relacje między resortem finansów, Radą Polityki Pieniężnej a bankiem centralnym są bardzo sprawne – powiedział Boni. Dodał, że wybór nowego prezesa NBP może nastąpić w ciągu najbliższych kilkunastu tygodni.
Wypowiedź Boniego na temat interwencji zaskoczyła ekonomistów. Wczoraj pełniący obowiązki szefa NBP Piotr Wiesiołek powiedział wczoraj „Rz”, że im mniej się mówi na temat interwencji, tym lepiej. Kilka godzin po wypowiedzi Boniego głos zabrał wiceminister finansów Dominik Radziwiłł. – Nie możemy wykluczyć, że dojdzie do interwencji na rynku walutowym, NBP działa tutaj w porozumieniu i we współpracy z rządem – powiedział PAP Radziwiłł. Po 12 minutach od tej wypowiedzi PAP opublikowała kolejną opinię Boniego, który wycofał się z wcześniejszych słów. – Jeśli taka interwencja będzie konieczna, to zostaną podjęte odpowiednie kroki – dodał.
Ekonomiści oceniają, że w tych kwestiach powinni się wypowiadać przedstawiciele Ministerstwa Finansów, którzy wyrażali wcześńiej zadowoleni z działań NBP.
O tym, że bank powinien być konsekwentny, jeśli chodzi o kontynuowanie interwencji, przekonany jest główny ekonomista Invest Banku Jakub Borowski. – Bank podjął ryzyko, decydując się na reakcję, kiedy mało prawdopodobne wydawało się znaczące umocnienie naszej waluty – wyjaśnił Borowski. – Skoro raz wszedł na tę drogę, powinien dalej nią kroczyć. – Myślę, że NBP pozwoli, aby złoty umocnił się nawet do poziomu wyższego niż ten, przy którym interweniował i znów zareaguje – dodaje Rafał Benecki z ING.
Borowski uważa, że jeśli NBP będzie konsekwentny, to wyeliminuje część popytu spekulacyjnego. – Złoty będzie się umacniał, ale w wolniejszym tempie, a gdyby nagle zaczęło ono przyspieszać, bank przystąpi do działania – dodał Borowski.