– To przyzwoity budżet w warunkach kryzysowej Europy – tłumaczył Lewandowski dziennikarzom. Przewiduje wzrost wydatków o 4,9 proc., do poziomu 132,7 mld euro. Według komisarza taka jest logika unijnych budżetów: im bliżej końca perspektywy finansowej, tym zwyżki muszą być większe, bo wieloletnie programy właśnie nabrały rozpędu. Chodzi szczególnie o politykę spójności, która pochłania połowę unijnych wydatków i której Polska jest teraz głównym beneficjentem.
W przyszłym roku dostaniemy 10,9 mld euro, co stanowi prawie jedną piątą całości unijnych wydatków na ten cel. Poza tym Polska wieś dostanie 1,8 mld euro na rozwój, a rolnicy oczywiście dalej będą otrzymywać dopłaty bezpośrednie. Z roku na rok są one coraz wyższe, ale na razie nie ma jeszcze szacunków na 2012 rok. Roczny budżet w UE stanowi część uzgodnionej wcześniej wieloletniej perspektywy finansowej. Obecna opiewa na siedem lat, od 2007 do 2013.
Teoretycznie w rocznych budżetach nie ma wielkiego pola manewru, bo uzgodnione programy są wieloletnie i Unia musi się z nich wywiązywać. Ale w czasach kryzysu państwa płatnicy netto chcą jak największych oszczędności. – Negocjacje będą ciężkie – przewiduje polski komisarz. Budżet wymaga bowiem jednomyślności rządów oraz zgody Parlamentu Europejskiego. Jak ciężkie może to być przedsięwzięcie, było widać pod koniec 2010 roku, gdy Unia negocjowała plan wydatków na ten rok. Tym razem z pewnością też ostateczny wzrost będzie mniejszy od zakładanego, ale Lewandowski uważa, że uda mu się przekonać polityków do umiaru w cięciach. Ma kilka argumentów, które przedstawia w Londynie, Paryżu, Berlinie, Hadze czy Sztokholmie, a więc stolicach krajów najbardziej zainteresowanych mniejszymi składkami.
– Rządy mówią o cięciach w czasach kryzysu, ale same tego nie robią – mówi komisarz. W 2011 roku tylko cztery państwa w najgorszej sytuacji – Grecja, Irlandia, Portugalia i Hiszpania – dokonały cięć, poza tym wydatki rosną. Po drugie, w ostatnich dziesięciu latach budżety narodowe rosły średnio dwa razy szybciej niż budżet wspólny, co przeczy powtarzanej często przez płatników netto tezie o niekontrolowanych wydatkach w UE. Po trzecie, większości wydatków nie da się po prostu ściąć: są to już realizowane wieloletnie inwestycje, traktatowe sztywne zobowiązania wobec rolników czy cele, na których zależy płatnikom, jak walka z imigracją czy aktywność UE na arenie międzynarodowej. Komisja Europejska w symbolicznym geście zdecydowała się także zamrozić swoje wydatki administracyjne.
Unijny budżet będzie przedmiotem pierwszej dyskusji ministrów finansów UE w połowie maja. Jego ostateczne uchwalenie przez Parlament Europejski powinno nastąpić w listopadzie.