Oceny Włoch, Portugalii, Hiszpanii i Cypru spadły o dwa stopnie, a Austrii, Francji, Malty, Słowacji i Słowenii o jeden. Tym samym Paryż stracił swój najlepszy rating AAA, a Rzym pierwszy raz w historii wypadł z kategorii A.
- Podjęte przez polityków działania mogą okazać się niewystarczające dla pokonania napięć w strefie euro – stwierdziła agencja S&P. Potwierdziła jednocześnie oceny siedmiu krajów: Niemiec, ale też Belgii, Holandii, Estonii, Finlandii, Irlandii i Luksemburga.
W grudniu S&P umieścił 15 z 17 państw eurolandu na negatywnej liście obserwacyjnej, co oznaczało, że przegląda ich oceny kredytowe pod kątem ewentualnej obniżki. Dwoma państwami, które nie znalazły się wówczas na tej liście, są: Grecja (mająca już śmieciowy rating) oraz Cypr (znajdujący się już wcześniej na negatywnej liście obserwacyjnej).
- Piątkowa decyzja to zimny prysznic dla polityków w strefie euro, żeby w końcu zaczęli działać – komentuje prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów. - To ostrzeżenie, ale nie kryzys w strefie euro – dodaje.
Decyzja agencji została ogłoszona w piątek wieczorem, ale przecieki o niej pojawiły się już w ciągu dnia. Skutek? Mocne osłabienie euro wobec dolara (do poziomu 1,26 – najniższego od 16 miesięcy). O 8 groszy do dolara osłabił się też złoty (do 3,50 zł). Ale np. francuski indeks giełdowy CAC40 stracił tylko 0,6 proc., podobnie jak niemiecki DAX.