Jak wynika z opublikowanego w piątek raportu Rządowego Globalnego Funduszu Emerytalnego (GPFG), na koniec 2011 r. miał on udziały w 48 spółkach z GPW, warte 3,32 mld zł. Rok wcześniej miał akcje 41 firm, wyceniane na 2,57 mld zł. Aż o 65 proc., do 1,46 mld zł, Norwegowie zwiększyli też stan posiadania polskich obligacji skarbowych.
Całkowite aktywa GPFG, który inwestuje przychody z ropy naftowej i gazu z myślą o przyszłych pokoleniach Norwegów, wzrosły w ub.r. o 7,6 proc., do 3,3 bln koron (1,9 bln zł). Był to skutek napływu nowego kapitału, bo na inwestycjach fundusz stracił 2,5 proc. Przy czym aż 8,8 proc. na akcjach, które stanowią 58,7 proc. jego aktywów (41 proc. to instrumenty dłużne, a 0,3 proc. nieruchomości).
Norweski gigant, który wielkością ustępuje tylko funduszowi państwowemu Abu Zabi, inwestuje w 68 państwach, ale w akcje tylko w 47. Wartość jego inwestycji w Polsce przyrasta szybciej, niż całkowitych aktywów. W efekcie, udział spółek z GPW w portfelu akcyjnym GPFG wynosił na koniec ub.r. 0,3 proc. w porównaniu z 0,27 proc. rok wcześniej. Udział Polski w globalnym indeksie akcyjnym MSCI ACWI to zaledwie 0,17 proc. Dlaczego Norwegowie zwiększają zaangażowanie w Polsce?
– W ub.r., wobec niepewnych perspektyw wielu państw UE, Polska wydawała się długoterminowo najbezpieczniejszym rynkiem w regionie – tłumaczy Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych Quercus TFI. – Jednak pozytywny wizerunek Polski może zostać szybko zniszczony przez nieodpowiedzialne działania polityków mających coraz większy apetyt na pieniądze przedsiębiorstw.