Zaległości podatkowe wobec fiskusa sięgnęły na koniec ubiegłego roku już 25,9 mld zł. To prawie o 12 proc. więcej niż w 2010 r. Największa i najbardziej dynamicznie rosnąca część tego długu to podatek VAT.
Gorzej z płynnością
Zwykle jest tak, że gdy rosną przychody firm, gdy rosną obroty gospodarcze i wartość danin należnych fiskusowi, rosną też zaległości podatkowe. Ale w ubiegłym roku rosły wyjątkowo szybko. Jak wynika z analizy „Rz", niezapłacone podatki w 2011 r. roku stanowiły prawie 1 proc. tych, które rzeczywiście do kasy państwa wpłynęły. To najwyższy wskaźnik co najmniej od siedmiu lat – w 2010 r. wyniósł 0,73 proc., a w 2009 r. – 0,32 proc.
Bohdan?Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową podkreśla, że przedsiębiorcy zobowiązania wobec urzędów skarbowych i ZUS starają się płacić w pierwszej kolejności. Jeśli tego nie robią, to jest to związane z narastającym przymusem ekonomicznym.
W ubiegłym roku takim przymusem mogły się okazać rosnące zatory płatnicze. Wojciech Warski, ekspert BCC i szef firmy spółki informatycznej Softex Data, przyznaje, że zatory płatnicze stają się „autentycznym koszmarem" małych i średnich firm. – Od lat duże firmy wymuszają na mniejszych wydłużenie kredytu kupieckiego. – Ale też przedsiębiorca zwraca uwagę na inną kwestię: – Coraz mniej przedsiębiorstw stara się o kontrakty w ramach zamówień publicznych. Maleje więc motywacja do nieposiadania zaległości wobec ZUS i urzędu skarbowego. Budżet, czyli właśnie urząd skarbowy i ZUS, stają się dodatkowym źródłem kredytowania firm, podobnie jak inni przedsiębiorcy.