Wydatki mogłyby się zwiększać maksymalnie o tyle, ile wynosi średnie tempo wzrostu gospodarczego w Polsce – czyli o ok. 4 proc. rocznie. Główny cel Ministerstwa Finansów to utrzymanie niskiego poziomu deficytu sektora finansów publicznych również wtedy, gdy przyjdą dobre czasy. Ale także ograniczenie nadmiernej hojności rządu i parlamentu, z jaką w przeszłości mieliśmy często do czynienia w okresie prosperity. Ekonomiści od dawna to postulowali.
W przyszłym roku Bruksela powinna zdjąć z nas procedurę nadmiernego deficytu i od 2014 r. przestaną obowiązywać restrykcyjne zasady zaciskania pasa (limit wzrostu części wydatków to tylko 1 proc. ponad inflację). Nie oznacza to, że ministerstwa, urzędy, agencje będą mogły z nawiązką odrobić „straty" z chudych lat. Resort finansów pracuje już nad nową regułą wydatkową. Zakłada ona, że – po obniżeniu deficytu sektora do 1 proc. PKB – wydatki państwa ogółem nie będą mogły realnie rosnąć szybciej niż gospodarka. – Tempo wzrostu wydatków nie będzie mogło być wyższe niż średnie tempo wzrostu PKB z okresu 8 –10-letniego, co odpowiada szacowanej długości cyklu koniunkturalnego w Polsce – mówi „Rz" Marek Rozkrut, dyrektor Departamentu Polityki Finansowej, Analiz i Statystyki w Ministerstwie Finansów. Pod uwagę może być brana zarówno dynamika PKB z minionych lat, jak i jej prognozy. Limit wzrostu wydatków (w ujęciu realnym) może więc sięgnąć od 3,4 proc. (dane za lata 2008 – 2015) do 4,6 proc. (lata 2004 – 2011) – szacuje „Rz".
– Nowa reguła wydatkowa oznacza też, że w okresie spowolnienia wydatki będą rosły szybciej niż PKB, co będzie wspomagać gospodarkę. Z kolei w okresach silnego ożywienia ich dynamika będzie niższa niż PKB – w ten sposób reguła zabezpieczy nas przed nadmierną ekspansją w dobrych czasach – podkreśla Rozkrut. W okresie prosperity politycy, nie tylko w Polsce, chętnie i szczodrze wspierają bowiem obywateli poprzez ulgi w podatkach czy wyższe transfery społeczne. Kłopot w tym, że następująca po ożywieniu dekoniunktura odsłania ogromne dziury budżetowe spowodowane taką polityką.
– Taka stała reguła stabilizująca finanse państwa to dobry pomysł. Wiele krajów UE idzie właśnie w tym kierunku – komentuje Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku, członek Rady Gospodarczej.
– Problematyczne może się jednak okazać w ogóle dojście do 1-proc. deficytu wobec PKB już w 2015 r. Mamy bardzo ambitny plan.