Na początek został stworzony specjalny fundusz wart 1 mld euro .Pieniądze pochodzą z rezerw EBOR i zostaną zainwestowane przede wszystkim w Egipcie,Maroko,Tunezji i Jordanii.EBOR już otworzył swoje biura w tych krajach, powołał dyrektora odpowiadającego za nowe kraje ,w których będzie operował, oraz przyjął do pracy ok 100 osób znających kraje arabskie. Banki skupi się na wspieraniu sektora prywatnego, ułatwieniach w pozyskiwaniu kredytów przez firmy małe i średnie,zainwestuje w usługi komunalne, sektor finansowy oraz energetykę.
Według wstępnych założeń EBOR planuje od września 2012 inwestycje w Afryce Połnocnej i na Bliskim Wschodzie w wysokości 2,5 mld euro rocznie przynajmniej przez kolejne 3 lata.Jednocześnie bank wyjaśnił,że nowe pola aktywności w żaden sposób nie ograniczą ani działalności, ani finansowania w Europie Środkowej i Wschodniej, do czego przecież EBOR został stworzony.„ W 2011 roku EBOR zainwestował w tym regionie 9,1 mld euro" - czytamy w komunikacie banku.
Nowe kraje dla działalności EBOR jednak ostrzegają,że bank w żadnym wypadku nie może kopiować w Afryce Połnocnej i na Bliskim Wschodzie swoich nawet najbardziej udanych projektów. — Nie można u nas zastosować tych samych środków, które sprawdziły się w Europie Środkowej - mówił w Londynie prezes banku centralnego Tunezji, Mustapha Kamel Nabli. —Odświeżenie pomysłów i zastosowanie ich u nas ponownie mijałoby się z celem ostrzegał. Przypomniał,że świat w 1990 roku był pełen euforii, padł mur berliński. — Dzisiaj Europa jest w bardzo trudnej sytuacji, co rzutuje na cały region - mówił. Przypomniał jednocześnie, że prywatyzacja i liberalizacja w krajach arabskich kojarzą się jak najgorzej i w kilku krajach były właśnie powodem rewolucji. — W żadnym stopniu nie kojarzą się one z powstawaniem nowych miejsc pracy i rozwojem gospodarki - uważa prezes tunezyjskiego banku centralnego.
Z kolei Rania Al-Mashat, wiceprezes egipskiego banku centralnego uważa,że Arabowie muszą zacząć od tego, aby określić jakich zmian chcą i jakie reformy muszą przeprowadzić. — Rewolucja nie jest wydarzeniem, tylko procesem - mówiła Rania Al-Mashat. W bardzo uspokajającym tonie starała się uspokoić nastroje dyrektor EBOR na region śródziemnomorski,Hildegard Gacek. —Nie chodzi nam o prywatyzację tylko dlatego, aby doszło do zmian własnościowych. Nalegamy na odejście od państwowej własności jedynie wówczas,kiedy widzimy,że ma to sens ekonomiczny, jest do przeprowadzenia oraz gwarantuje rozwój firmy oraz pozytywnie wpłynie na rynek- powiedziała. Dodała,że EBOR będzie teraz musiał nauczyć się działać w nowym regionie, zamierza współpracować z sektorem prywatnym i firmami małymi i średnimi, przede wszystkim w otoczeniu rolnictwa. —Zamierzamy wspierać jedynie bardzo pozytywne przykłady partnerstwa publiczno- prywatnego i mamy świadomość,że były tutaj także naganne przykłady - mówiła. Zdaniem Hildegard Gacek EBOR jest niesłychanie wrażliwy na kulturę i tradycję nowego regionu,w którym będzie działał. Nie ukrywała ona jednocześnie swojego rozczarowania,że bank wchodzi do nowych krajów z takim opóźnieniem, ale potrzebna była zgoda przynajmniej 44 spośród 67 udziałowców. Taką zgodę EBOR otrzymał dopiero w sobotę. Jeszcze rano tego samego dnia była zgoda jedynie 27 udziałowców.