Zapytany o to, czy Grecja pozostanie w strefie euro, odparł, że nikt "nie zaleca wyrzucenia" tego kraju. "Dzisiaj Grecy myślą, że mogą sobie pozwolić na ryzykowne decyzje polityczne bez wykluczenia" ze strefy euro - powiedział Tusk. Jego zdaniem "skoro Europa przygotowuje dzisiaj prawdziwą zaporę ogniową, by chronić się przed wyjściem Greków, powinni oni zrozumieć, że sytuacja jest poważna".
"Stabilność strefy euro jest decydująca dla przyszłości Europy. Podawanie jej dzisiaj w wątpliwość oznacza kwestionowanie dnia jutrzejszego samej Unii, a zatem obrona euro powinna być priorytetem" - ocenił premier.
Pytany o to, czy jest zwolennikiem euroobligacji, powiedział, że jako szef rządu kraju spoza strefy euro nie powinien udzielać rad. "Ale euroobligacje oznaczają większą odpowiedzialność niemiecką za sytuację innych krajów eurolandu" - zaznaczył Tusk. "Bądźmy szczerzy; mówimy o tym, ile Niemcy mogą zapłacić. Jeśli prosimy Niemców o większą odpowiedzialność i wzięcie na siebie zobowiązań finansowych, implikacje są oczywiste" - powiedział Tusk. Zastrzegł następnie, że w Polsce "ludzie pracują ciężko za część średniej greckiej pensji".
Donald Tusk przestrzegł przed nacjonalizmami w Europie wyrażając opinię, że nie należy ich lekceważyć. "Europa potrzebuje zdrowego rozsądku, rozumności, wstrzemięźliwości. Musi opierać się ekstremizmom, nie poddawać się, bronić swego zdroworozsądkowego rozumowania - uważa premier. - "Jako umiarkowana centroprawica musimy nie dopuścić do dojścia ekstremizmów do władzy".
"Nigdy nie wyeliminujemy na 100 procent ekstremizmu, nacjonalizmu, ksenofobii. Mój pilny apel do wszystkich przedstawicieli europejskiego centrum jest taki, by nie zawierać paktów z ekstremistami" - oświadczył Tusk. Według premiera siły umiarkowane nie mogą być ich "zakładnikiem".
Tusk wskazał na przykład Holandii, gdzie - jak podkreślił - populistyczna partia Geerta Wildersa "niszczy reputację" kraju, uważanego za wzór tolerancji i demokracji.