To realnie przekłada się na ich efektywność – wynika z badania firmy doradczej Deloitte pt. „Współczesna rada nadzorcza 2012. Praktyka ładu korporacyjnego w Polsce". Rola rad nadzorczych się zdecydowanie wzmocniła. Są lepiej przygotowane do sprawowania nadzoru niż jeszcze pięć lat temu.

Nadal jednak radom brakuje narzędzi i rozwiązań wykorzystywanych do planowania, kontroli wewnętrznej czy analiz poszczególnych obszarów działalności firm w związku z zapewnieniem im transparentności i wiarygodności funkcjonowania.

Wyniki ankiety Deloitte skierowanej do spółek publicznych notowanych na GPW oraz firm z Listy 500 „Rzeczpospolitej" potwierdzają rosnący liczbowy udział niezależnych członków w składzie rad nadzorczych (dobra praktyka wskazuje na dwóch niezależnych członków). Zwiększa się także liczba kobiet, 15 proc. ankietowanych spółek ma ich w swoim składzie od 25 proc. do 50 proc. Dodatkowo połowa członków zasiada w radach dłużej niż trzy lata.

Rośnie także odsetek ekspertów, którzy spełniają kryterium kwalifikacji w dziedzinie rachunkowości lub rewizji finansowej. Wszystko to potwierdza proces stabilizacji składów rad nadzorczych, który powinien odzwierciedlać pozytywne oddziaływanie na funkcjonowanie spółek.

– Wciąż wiele rad zajmuje się czynnikami ryzyka i podejściem spółki do zarządzania nimi jedynie incydentalnie, pozostawiając tę problematykę głównie w obszarze zainteresowania zarządów – mówi Jakub Bojanowski, partner w dziale zarządzania ryzykiem Deloitte. Zaznacza jednak, że coraz więcej osób, bo już 35 proc. badanych, korzysta z audytorów lub doradców zewnętrznych w zakresie innym niż badanie sprawozdań finansowych. – Do doskonałości wciąż daleko, lecz postęp jest widoczny. Polskie rady wychodzą poza schemat ciał niemrawych, działających szablonowo – mówi Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów, który współpracował w tworzeniu raportu. Dodaje, że wciąż jednak większość rad „karmi się" tym, co przedstawi im zarząd, który ma być kontrolowany. – Tu jest jeszcze sporo do poprawy – dodaje.